Strony
▼
niedziela, 1 lipca 2018
Sprintem do marzeń - Marta Radomska
Tytuł: Sprintem do marzeń
Autor: Marta Radomska
Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
Ilość stron: 393
Rok wydania: 2018
ISBN: 978-83-7976-855-4
Takiej książki jeszcze nie czytałam! O ile nie narzekam na brak słownictwa, gdyż mój słownik, obiektywnie patrząc, jest duży, tak do opisu tej książki brakuje słów.
Absolutnie nie jest to lekka powieść obyczajowa, z miłością w tle, o związku, który dopiero się rodzi, napotyka kilka przeciwności losu, ale koniec końców pokonuje je wszystkie, aby bohaterowie żyli długo i szczęśliwie. Jest to komedia kryminalna - przewrotna, sarkastyczna, pełna fenomenalnego poczucia humoru, zadziorna, zdecydowanie szalona.
Główną bohaterką historii jest trenująca do maratonu instruktorka fitness Aleksandra, która jest narratorem całej historii. Dzięki temu poznajemy ją dokładnie już od pierwszych stron. Jestem zauroczona tą dziewczyną, jej łatwością wpadania w kłopoty, szalonymi pomysłami, słowotokiem objawiającym się w momentach kiedy raczej powinna zamilknąć, mocnym charakterem. Jej cięte riposty towarzyszą czytelnikowi podczas całej lektury doprowadzając do niekontrolowanych wybuchów śmiechu.
Ola ma narzeczonego Łukasza, z którym mieszka, razem z piesem-biesem Dragonem oraz kotem Behemotem, przyjaciółkę Beatkę oraz przyjaciela (notabene Łukaszowego brata i Beatkowego męża) Darusia. Cała czwórka żyła sobie pogodnie i swobodnie dopóki na ich drodze nie stanęła Sabinka. Blond piękność z hipnotyzujacym biustem, również biegaczka, wprowadza się do mieszkania nad Olą. Od razu działa jej na nerwy. Remont, który blondynka urządza w środku nocy jest najmniejszym problemem w obliczu tego, iż zarówno Łukasz jak i Dariusz tracą dla Sabinki głowę. Wynoszenie za nią śmieci, pomoc w naprawie auta, wspólne biegi są na początku dziennym. Czy to więc takie dziwne iż Aleksandra i Betty planują morderstwo, aby się od natrętnej koleżanki uwolnić. Oczywiście one to morderstwo planują tak czysto teoretycznie, lecz przecież pomarzyć sobie czasem można.
Sprawa robi się jednak bardzo poważna gdy podczas spaceru w jednej z parkowych alejek Ola, Beatka i Dragon znajdują zwłoki Sabinki Sobeckiej. Główną podejrzaną jest właśnie Aleksandra. Gdy policja podczas rewizji w jej mieszkaniu znajduje jeszcze pokaźną kolekcję noży wszelkiego kalibru, ale nie ma tego brakującego o zakrzywionym czubku oraz ząbkowanym ostrzu wszystko komplikuje się jeszcze gardziej.
Sabinka, specjalnie czy też nie, chciała skłócić przyjaciół jeszcze za żywota. Jednak tak na prawdę udało jej się to zrobić bardzo efektownie już po śmierci. Każdy podejrzewa każdego, Ola nie ufa już Łukaszowi, który jak się okazało znał blondynkę jeszcze z pracy w Stanach. Betty wyprowadza się od Dareckiego do rodziców, przestaje dzwonić do Oli. Pomieszanie z poplątaniem. Kto jednak jest prawdziwym mordercą? Ola za wszelką cenę musi się tego dowiedzieć tym bardziej, że i ona została napadnięta, jednak oprawca nie skończył co zaczął, gdyż jej nie zabił. Dziewczyna wie jednak, że to tylko kwestia czasu, aż sobie o niej przypomni.
Świetna, wbrew pozorom lekka, ciekawa, rozśmieszająca do łez powieść. Będzie idealna, jeśli potrzebujemy odpocząć od poważniejszych tematów, jeśli chcemy się zrelaksować. Czyta się ją bardzo szybko, ciekawie rozbudowana, wieloaspektowa akcja zaciekawia czytelnika i wciąga na długie godziny. Wątek kryminalny jest przedstawiony w sposób wielce humorystyczny (hello, kto po znalezieniu zwłok i odwiezieniu do domu, wymyka się, zakrada w krzaki i obserwuje działania policji, aby poznać tożsamość ofiary? Kto umawia się z koleżankami na akcję samodzielnego łapania mordercy, mając do dyspozycji gaz pieprzowy i lekkie hantle do ćwiczeń?), ale jednak owiany tajemnicą i wieloma niewiadomymi tak, że czytelnik odczuwa lekki niepokój i przemożną chęć rozwikłania zagadki. Interesujący jest również język jakim pisana jest powieść. Prosty, codzienny, sarkastyczny styl jakim posługuje się główna bohaterka bawi, zaciekawia. Ola w swoich wypowiedziach nie owija niczego w bawełnę, nie upiększa, nie koloryzuje, jest szczera, prawdziwa, cudownie wykreowana. Na pewno nie nudna możecie mi wierzyć:
"...Łukasz wypił wino sam i bez zbędnych dyskusji oraz wyścigów zainstalował się na kanapie. Była to słuszna decyzja, bo urażona kobieca duma domagała się satysfakcji, stosując wyjątkowo wyrafinowaną formę focha. Nie odzywałam się. Ignorowałam próby zawarcia rozejmu. Odmawiałam pzyjęcia pokornych pokłonów i przebłagalnych ofiar. Zagłuszałąm premierę telewizyjną wysokobudzetowego thrillera, który Łukasz koniecznie chciał obejrzeć, za pomocą rzewnego pitolenia słowika nad szemrzącym potoczkiem, czyli tak zwanej muzyki relaksacyjnej."
I w końcu zwierzęta. Wielka miłość autorki, która chętnie powierza im ważne role w swoich powieściach. Tutaj mamy wielkiego, 30 kilogramowego amstaffa Dragona, pałającego miłością do wszelkiego rodzaju butów marki trampek oraz oryginalnego kota Behemota za nic nie dającego zapakować się do transportera oraz topiącego służbowe i nie przybory Łukasza w konewce z wodą. Przyjemnie się czyta o perypetiach tych zwierzaków, których w książce nie brakuje.
Mimo, że książka lekka, przyjemna, pełna humoru nie brakuje tutaj całej palety uczuć oraz skomplikowanych relacji międzyludzkich. Przyjaźń, związki między kobietą i mężczyzną, miłość, zaufanie, zazdrość, załamanie nerwowe, podejrzliwość, w końcu również i dość poważne kryzysy pokazują bardzo ludzką naturę wykreowanych przez Martę Radomską bohaterów. Pod przykrywką humoru znajdujemy gamę silnych emocji, tak niekiedy bliskich czytelnikowi, że bez zastanowienia można się utożsamiać z bohaterami poznanymi na kartach powieści.
Łącząc te wszystkie elementy trzymamy w swoich dłoniach książkę nieskomplikowaną, acz ciekawą, łatwą w odbiorze choć poruszającą trudne tematy, bardzo zabawną choć momentami łapiącą za serce. Autorka mistrzowsko połączyła wszystko w całość oddając czytelnikowi przysługę napisaniem tak świetnej pozycji. Co więcej "Sprintem do marzeń" jest drugą częścią z serii. Pierwsza debiutancka powieść Marty Radomskiej zatytułowana "Maraton do szczęścia" wprowadza nas w życie głównych bohaterów, zaś część trzecia "Biegiem po miłość" jest już w przygotowaniu. Książki można czytać osobno, gdyż ja nie mając jeszcze okazji przeczytania pierwszej z nich, doskonale odnalazałam się w drugiej, nie mając żadnych braków. Jestem też teraz pewna, że bez wahania nadrobię straty oraz sięgnę po "Biegiem po miłość", która tak samo jak teraz dostarczy mi niewątpliwie mnóstwo rozrywki.
Moja ocena: 10/10
DOROTA
Kilka słów o autorce: Marta Radomska jest z wykształcenia filologiem polskim, bardzo kocha zwierzęta a zwłaszcza koty, które często umieszcza na kartach swoich powieści. Patronat honorowy nad jej twórczością sprawuje siedmioletni kot Atton, sprawca niespodziewanych zwrotów akcji w powieści, będących wynikiem pożarcia lub upchnięcia za kanapę skradzionych fragmentów tekstów.
Za możliwość przeczytania powieści dziękuję wydawnictwu CZWARTA STRONA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz