Strony

sobota, 12 października 2019

Macochy - Danuta Awolusi (115/2019)


Tytuł: Macochy
Autor: Danuta Awolusi
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 477

Tytuł powieści już sugeruje o czym ona będzie. Są macochy, są dzieci z innego małżeństwa, są problemy związane z wychowywaniem nie swojego dziecka. Powieść ma jednak drugie dno jakim są skomplikowane relacje pomiędzy dwiema siostrami Nadią i Anitą.

Siostry od kiedy były dziećmi nie przepadały za sobą. Z wiekiem konflikt się pogłębiał, aż w końcu całkowicie przestały ze sobą rozmawiać. Po kilkunastu latach przeżywają szok kiedy spotykają się na zajęciach grupy wsparcia dla kobiet, których partnerzy mają dzieci z poprzednich związków. Nadia i nita choć tak bardzo się od siebie różnią to mają coś wspólnego - małych terrorystów, którzy za cel obrali sobie zniszczenie im życia z nowym wybrankiem serca. 

Książka Macochy zaciekawiła mnie już od pierwszych stron, a nie każda książka tak ma. Niekiedy dopiero w połowie przekonujemy się, że powieść do czegoś się nadaje, albo odwrotnie - lektura nudzi nas od początku i nie jest nam ze sobą po drodze. Danuta Awolusi porusza ciekawe, życiowe tematy, może nie dotyczące mnie bezpośrednio, ale jak często mające miejsce w dzisiejszych czasach. Ja sama mam znajomych, którzy wychowują nie swoje dzieci i ciekawa byłam ogromnie jak problem ugryzła autorka. Owszem były pokazane konflikty pomiędzy dziećmi i ich macochami, pomiędzy matkami a nowymi partnerkami ojców, konflikt pomiędzy siostrami odegrał również niebanalną rolę w całej historii. Można powiedzieć, że zlepiał ją w jedną całość, ponieważ losy głównych bohaterek przeplatały się nieustannie, dochodziło do spięć ale i do zmierzenia się ze sobą, swoją przeszłością i teraźniejszością. Te życiowe problemy Nadii i Anity z pasierbami oraz wojny toczone między sobą trzymały mnie w nieustającym napięciu, cały czas zastanawiałam się co jeszcze się wydarzy.

O dziwo książkę czyta się lekko, język jest przyjemny w odbiorze, napotykamy wątki humorystyczne, ale i takie, które każą nam zastanowić się nad własnymi relacjami z bliskimi. Co najważniejsze lektura tej powieści pokazuje, że nie wolno nam nigdy oceniać kogoś od razu po pozorach nie znając jego historii, motywów. Nie należy z góry kogoś przekreślać, a już zwłaszcza kiedy jest to małe dziecko. Życie bywa zaskakujące i to co miało być na zawsze nie zawsze się takim okazuje a pomoc można otrzymać z najmniej spodziewanej strony. Dowiedziałam się również jak wiele na nas samych wpływają nasi rodzice, atmosfera w domu rodzinnym, zakazy i nakazy oraz reguły ustalane w dzieciństwie. Wszystko to zebrane w jedną całość zapewni nam albo szczęśliwe dzieciństwo i spokojny start w dorosłość, albo wypali nas i zniszczy od środka. 

Myślę, że głównym przekazem książki jest to, iż na szczęście nigdy nie jest za późno, aby zawalczyć o siebie, o swoich bliskich, a nawet o tych, do których pałaliśmy nienawiścią czy niechęcią. 

Z czystym sumieniem polecam powieść wszystkim zmagającym się z takim życiowym doświadczeniem jakim jest bycie macochą, ale i dla wszystkich, których po prostu ciekawi jak to jest. Nie znajdziecie tutaj złotych rad na postępowanie z dziećmi swoich partnerów, ale na wiele kwestii być może spojrzycie ponownie i ze zrozumieniem.

Moja ocena 8/10

DOROTA


Za możliwość przeczytania powieści dziękuję wydawnictwu Proszyński i S-ka

2 komentarze:

  1. Bardzo ważki temat w obecnych czasach gdzie wokoło paczworkowe rodziny.
    Z przyjemnością sięgnę po tę książkę, recenzja zachęca i to bardzo.

    OdpowiedzUsuń