W powietrzu czuć już namacalnie święta! My przed samym Bożym Narodzeniem mamy dla was jeszcze wywiad z cudowną autorką jaką jest Agnieszka Krawczyk. Oprócz tegoroczmego opowiadania świątecznego w ZAKOCHANE ZAKOPANE, warto sięgnąć po Kamienicę pod Szczęśliwą Gwiazdą, czy Dobre uczynki - co wpisuje się lepiej w maię świąt jak nie wzajemna, sąsiedzka pomoc i życzliwość?- Przeczytajcie teraz co o swoich świętach opowiada pani Agnieszka? I czy je wogóle lubi hmmm? :)
- Wywiad z Agnieszką Krawczyk:
- Obydwie Zaczytane: Czym dla pani są święta Bożego Narodzenia i czy wogóle lubi pani ten czas w roku?
Agnieszka Krawczyk: Bardzo lubię ten świąteczny czas, bo kojarzy mi się tak niesamowicie optymistycznie: zachwycają mnie dekoracje na ulicach, krzątanina, kupowanie prezentów, wyciąganie bombek i ozdób choinkowych. No i przede wszystkim - świąteczne piosenki w radiu, moja ulubiona rozgłośnia nadaje je na okrągło dobre dwa tygodnie przed świętami! Podczas pracy nucę sobie więc: „Rudolf, the red nosed reindeer” lub „Let it snow”. W ostatnich latach mamy jednak święta bez śniegu, i przyznam – trochę mi to przeszkadza, bo święta koniecznie powinny być „białe”.
OZ: Jak spędza pani święta Bożego Narodzenia? Wspólne biesiadowanie przy stole czy raczej aktywne spędzanie czasu?
AK: W Wigilię spotykamy się zawsze w rodzinnym gronie u mojej cioci i wujka. Jesteśmy małą rodziną, zaledwie kilkanaście osób. Siadamy do kolacji koło 17.00, najpierw dzielimy się opłatkiem i wspominamy tych, którzy się już z nami nie spotkają. W rodzinie są osoby religijne, ale też niewierzące, więc każdy czci naszych zmarłych w inny sposób – milczeniem lub modlitwą. Nie wiem, czy jest dwanaście potraw, ale mamy karpia, rybę w galarecie, barszcz z uszkami, pierogi, kapustę. Ja najbardziej lubię kompot z suszu, to dla mnie nieodłączny element każdej Wigilii. No i zawsze musi być płyta z kolędami w wykonaniu „Alibabek”. Nie wiem, dlaczego, ale tak się u nas utarło, że najbardziej lubimy kolędy w wykonaniu tego zespołu! No i ciasto – jakoś nie potrafimy odmówić sobie słodyczy. A w kolejne świąteczne dni: odwiedziny u rodziny i zimowe spacery – przyznam, że to lubię najbardziej. Czasami, pomiędzy świętami a sylwestrem udaje mi się wyjechać na narty, ale to w dużej mierze zależy od pogody.
OZ: O co poprosiła pani w tym roku pisząc list do Świętego Mikołaja?
AK: O książki. To dla mnie zawsze najlepszy prezent. Lubię sobie poczytać w święta i to nie tylko świąteczne opowieści. Jeśli dostanę w tym roku wszystkie pozycje z mojej listy, będę naprawdę zadowolona.
OZ: Jaki był najpiękniejszy prezent, który znalazła pani pod choinką? Jaki wyjątkowy prezent ktoś bliski otrzymał od pani?
AK: Prezenty są oczywiście fajne, ale dla mnie liczy się najbardziej możliwość wspólnego spędzenia czasu przy świątecznym stole, spotkania, rodzinnych rozmów. Ten cudowny czas jest momentem, gdy można na trochę zatrzymać się w biegu, spokojnie pomówić, powspominać, pośmiać się; po prostu być razem. A najpiękniejszy prezent jaki kiedykolwiek dostałam i który pamiętam do dziś – byłam dzieckiem i otrzymałam pieczątki z wizerunkami kwiatów. Niesamowicie mi się podobały i wszystko nimi pieczętowałam. Drobiazg, ale idealnie dobrany.
OZ: Bez jakiej potrawy na wigilijnym lub świątecznym stole nie wyobraża sobie pani świąt? Chętnie poznamy też przepis na tą potrawę.
AK: Przyznam się, że nie umiem gotować, więc nie zachwycę Państwa żadnym sekretnym przepisem. Jak już wspomniałam, moją ulubioną wigilijną potrawą jest kompot z suszu. Poza świętami w ogóle się go u nas nie przyrządza, więc może właśnie ta jego wyjątkowość sprawia, że tak go lubię. No a poza tym – muszą być pierogi, koniecznie z sosem grzybowym. Od razu powiem też, że ja nie przepadam za karpiem. Jadam go też wyłącznie w Wigilię i to niezbyt chętnie; nie odpowiada mi smak tej ryby, jest dla mnie za tłusta.
OZ: Proszę podzielić się z nami swoim najmilszym wspomnieniem z dzieciństwa z okresu świąt Bożego Narodzenia.
AK: Kiedy byłam mała, zazwyczaj w Wigilię dopadała nas jakaś awaria: na przykład zatkana rura w zlewie. Były to czasy, gdy dużo rzeczy się psuło, a na fachowca nie można się było doczekać, więc takie awarie mocno ubarwiały Święta. Mówiąc jednak poważnie - moje niezwykle przyjemne wspomnienie wiąże się z Sylwestrem – zostawałam wtedy na noc u dziadków, bo rodzice szli na bal. Pamiętam jak obudziłam się pewnego razu o północy i usłyszałam, jak bije Dzwon Zygmunta, zerwałam się z łóżka i patrzyłam, jak pada śnieg za oknem. To była magiczna chwila, wtedy kojarzyła mi się z piosenką „White Christmas”, której polskie słowa brzmią: „Nasz mały pokój lśni blaskiem/tęczą kolorów drzewko gra/bije zegar z daleka/ każdy z nas czeka/ co Nowy Rok nam da?”
OZ: Jakie tradycje świąteczne obchodzi pani z rodziną? A może zna pani jakieś zabobony związane z Bożym Narodzeniem?
AK: Nie może zabraknąć choinki, koniecznie ubranej bombkami z naszego – mojego i męża – dzieciństwa. Mamy więc samochodziki, kolejkę, mikołaje i zajączki. Te stare ozdoby są urocze i kiedy stłukła mi się dwa lata temu moja ulubiona – wielka złota bombka w kształcie sopla, strasznie to przeżywałam.
Przez kilka lat mieliśmy żywe choinki, ale przyznam, że żal mi było tych drzewek, miałam poczucie marnotrawstwa. Ścina się piękną choinkę, żeby cieszyła oko przez kilka dni, a w domu, przy ogrzewaniu gałązki bardzo szybko schną i przestają pachnieć. Powiem szczerze, że to wszystko było dla mnie bardzo smutne. Nawet choinki kupowane w donicach szybko marniały, bo zdarzało się, że miały przez producenta za bardzo podcięte korzenie i też schły. No i jakiś czas temu kupiliśmy sztuczną choinkę, która wygląda równie ładnie, a nie trzeba jej wycinać z lasu. Kiedyś wielkie wrażenie zrobiła na mnie baśń J. Ch. Andersena „Choinka”, w którym narratorka – choinka właśnie, opowiada o krótkich chwilach swej chwały w święta, a potem o smutnym życiu na strychu, zanim nie wyrzucono jej wiosną na śmietnik. Może dlatego wolę sztuczne choinki – mają swoje wielkie dni każdego roku! Drzewko ubieramy zwykle w Wigilię lub w jej przeddzień.
OZ: Czy przywiązuje pani dużą wagę do ciast pieczonych własnoręcznie w domu, do dokładnie umytych okien i podłóg czy uważa pani, że w świętach chodzi jednak o coś innego?
AK: Nie mówię, że w ogóle nie sprzątam, ale też nie szaleje z jakimiś generalnymi porządkami. W okresie świąt ma być ładnie i domowo, ale nie może się to odbywać kosztem stresu i zmęczenia wszystkich. W Bożym Narodzeniu chodzi o atmosferę miłości i bliskości, wspólne spędzanie czasu, rozrywki, które można dzielić. Czy wypastowana na błysk podłoga się do tego przyczyni? Raczej nie. Lubię też ten świąteczny rozgardiasz – tu jakieś opakowanie po prezencie, tu kubeczek z reniferkiem. Ciast nie piekę, bo naprawdę nie umiem, kupujemy gotowe i też jest dobrze. Natomiast przywiązujemy wagę do wspólnych świątecznych posiłków, często się odwiedzamy z rodziną w tym czasie. Wspólnota – to jest chyba hasło tych świąt.
OZ: Czy w całym świątecznym rozgardiaszu najduje pani czas na pisanie, czytanie powieści? Co może pani polecić naszym czytelniczkom do czytania podczas tego okresu?
AK: Oczywiście, zawsze coś tam sobie „skrobnę” pomiędzy karpiem a pierogami. Praca pisarska zawsze mnie znajdzie. A co mogę polecić do czytania? Każdego roku ukazuje się wiele powieści świątecznych i każdy chyba może znaleźć wśród nich coś dla siebie. No i lubię świąteczne filmy. Co roku oglądam „To właśnie miłość” – mój ukochany świąteczny film.
OZ: Czego chciałaby pani życzyć naszym czytelniczkom z okazji zbliżających się świąt Bożego Narodzenia?
AK: Chciałabym wszystkim życzyć przede wszystkim zdrowia, miłości i zadowolenia z życia. No i spełnienia marzeń. Proszę zatem teraz szybko przymknąć oczy i pomyśleć to najważniejsze życzenie, które ma się wkrótce ziścić. Niech zadziała magia i niech się tak stanie. Wesołych Świąt dla wszystkich!
Obydwie Zaczytane ogromnie dziękują za udzielenie wywiadu. Ze swej strony również skłądamy serdeczne życzenia radosnych, pełnych miłości świąt Bożego Narodzenia, spokoju ducha, moc uśmiechów oraz cudownego, obfutującego w wenę nowego 2019 roku.
Twórczość autorki jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ♥♥
Nie oceniam po okładkach