sobota, 13 października 2018

Teatr pod Białym Latawcem - Ilona Gołębiewska - recenzja PRZEDPREMIEROWA


Tytuł: Teatr pod Białym Latawcem
Autor: Ilona Gołębiewska
Wydawnictwo: MUZA SA
Rok wydania: 2018
Ilość stron: 466
ISBN: 978-83-287-1089-4

Co może łączyć bogatego, wydawać by się mogło, bezwzględnego warszawskiego biznesmena Jakuba Bilewicza, pewną siebie, wojowniczą dziennikarkę, która właśnie dyscyplinarnie wyleciała z pracy Zuzannę Widawską, osiemdziesięcioletnią, przemiła staruszkę, niegdyś wielkiej sławy aktorkę Elenę Nilsen, szefową Fundacji Złotych Serc, która prowadzi zajęcia dla niepełnosprawnych dzieci i młodzieży Monikę oraz dyrektora teatru Piotra?

Wydawać by się mogło, że zupełnie nic, a jednak wspólnym mianownikiem jest Teatr Stary na Woli oraz jego bezpośrednie okolice. Każdy z wyżej wymienionych bohaterów ma z nim wiele wspólnego. 


Podczas lektury książki dowiadujemy się, że Elena Nilsen całe życie związała z teatrem, pracowała w nim, oddała mu całą siebie i nawet teraz prowadzi warsztaty teatralne dla dzieci i młodzieży. Poznajemy również historię jej całego życia, czasy wojny, śmierć rodziców i ukochanego, pracę w teatrze. 

Zuzanna Widawska sięgnęła dna. Z sukcesem pięła się po szczeblach dziennikarskiej kariery, potrafiła pisać wyśmienite artykuły, aż nagle jeden błąd spowodował, że straciła wszystko: dom, pracę, status, pieniądze, narzeczonego. Teraz pracuje w podrzędnej gazecie dla kobiet, gdzie szefowa zleciła jej napisanie artykułu świątecznego o Fundacji Złotych Serc, której warsztaty często odbywają się w ogrodzie teatralnym. Chcąc, nie chcąc (początkowo nie chcąc nawet bardzo) podejmuje się tego zadania, zostaje nawet wolontariuszką fundacji, zaprzyjaźnia się z Moniką i Eleną...

Jakub Bilewicz nienawidzi zaś starego teatru z całego serca. Pod jego bramą kilka lat temu w tragicznym wypadku samochodowym zginęła jego żona, a syn na zawsze został przykuty do wózka inwalidzkiego. Jego rodzina jechała do teatru na koncert, podczas którego syn Igor miał zagrać koncert na. Dla biznemena ważniejsza wtedy była praca niż rodzina. Wielu rzeczy nie może sobie wybaczyć, nosi w sercu ogrom żalu i goryczy, syna zaś chce odizolować od całego zła tego świata, co skutkuje tylko coraz większą samotnością nastolatka.

Przewrotny los tak splata wydarzenia, że życie tych ludzi łączy się i dzieje się magia! Tak, z czystym sumieniem mogę mówić, że autorka stworzyła powieść magiczną, o tak wielkim przekazie, że po jej lekturze nie sposób nie zamilknąć na dłuższą chwilę i nie analizować wszystkiego raz jeszcze.

Motywem przewodnim książki jest oczywiście teatr. To co się w nim dzieje, kulisy, praca Eleny jako aktorki, warsztaty dla dzieci, wystawianie sztuk teatralnych, mozolne próby. Możemy przeczytać bardzo wiele o tym, aby odkryć i za wszelką cenę rozbudzać i pielegnować w sobie pasję. Ukazany jest tutaj taniec, muzyka, śpiew, drama i otoczeni są nimi zarówno dorośli jak i dzieci - te zdrowe jak i niepełnosprawne, dla których obcowanie ze sztuką jest ogromnie ważne, sprawia im niesamowitą radość, podnosi na duchu, odgania samotność, pozwala zawierać przyjaźnie. Ilona Gołębiewska potrafiła tak pisać o teatrze i jego kulisach iż sama, nie mająca z teatrem wiele wspólnego zapragnęłam poczuć ten klimat, wybrać się na przedstawienie, całą sobą chłonąć to piękno i obcować ze sztuką. Przypomniałam sobie jak dawniej sama lubiłam tańczyć, próbowałam swoich sił w szkolnym kółku aktorskim, uczyłam się gry na keybordzie. 


"Pasja jest dla czlowieka gwarancją wolności. Świat cię zawiedzie, ludzie opuszczą, a pasja zawsze będzie ci towarzyszyć na każdym kroku. Będzie wierna."

"Poczuła całą sobą, że jej szczęście tak naprawdę w dużej mierze zależy od niej samej. Nie musi go warunkować dobrą pracą, pięknym mieszkaniem czy udanym związkiem. Czasami wystarczy sięgnąć po to, co daje nam największą radość. W jej przypadku był to taniec."

"Pasja dodaje nam skrzydeł, unosi wysoko ponad szarą codzienność, wyzwala siłe, z istnienia której nie zdawaliśmy sobie sprawy. Nikt nie wie, co to prawdziwe szczęście, nim nie dostięgnie smaku autentycznej pasji tworzenia. W chaosie rodzi się szaleństwo, w szaleństwie pasja, w pasji wielka radość życia.

I temat niepełnosprawności. Fenomenalnie przedstawiona niepełnosprawność ruchowa i umysłowa dzieci i młodzieży. Osoby poruszające się na wózach, niewidome, niedowidzące czy niedosłyszące, a nawet z niepełnosprawnością intelektualną są... zwykłymi normalnymi ludźmi. Nie nieszczęśnikami, wiecznie cierpiącymi i przeklinającymi los za to co ich spotkało, ale wrażliwymi na piękno i dobro osobami, czerpiącymi radość z zajęć prowadzonych przez fundację, przeżywającymi całym sobą każdą grę, zabawę. Nie bojącymi się pokazywania emocji, zawierania przyjaźni, cieszenia się życiem pomimo tego z czym mierzą się na co dzień. Bardzo ważny, poruszający, potrzebny temat wybrała autorka. Rzadko spotykany tak naprawdę, gdyż ja sama czytając dużo powieści pierwszy raz od dawna czytam o niepełnosprawności w książce. Nie obawiajcie się jednak - nie jest to zupełnie przygnębiające czy smutne. Niepełnosprawność tutaj jest ukazana w tak normalny, pozytywny sposób, iż przestaje być tematem tabu, kontakt z takimi ludźmi zaczyna sprawiać przyjemnosć i radość, znika pojawiający się zazwyczaj dyskomfort wynikający z niewiedzy jak się zachować, aby kogoś nie urazić. Autorka pozwala dojść do wniosku, aby zachowywać się normalnie, przyjaźnie, miło, jak do każdej napotykanej osoby. 

"...ale i szansę na to, by jeden artykuł zmienił spojrzenie ludzi na niepełnosprawność i pokazał, że każdy człowiek bez względu na stan zdrowia, zasobnośc portwela czy pochodzenie ma swoją godność, własne plany i marzenia. Czasami jednak w jednej chwili przydarza się coś, co skutecznie je niweczy."

Moglibyście zapytać jeszcze gdzie w tym wszystkim miejsce na tytułowy biały latawiec. Otóż pomijając to, iż podczas zajeć, które miały dzieci puszczane były latawce, na pikniku organizowanym dla dzieci i ich rodziców również to autorka niejednokrotnie porównuje latawce do ludzi. Pisze, że jesteśmy do nich podobni, marzymy o tym aby cały czas być na szczycie, aby wzlatywać beztrosko do chmur czasami jednak jednomocniejsze pociągnięcie sznurka powoduje, że latawiec upada i odija się od ziemi. Tak samo z ludźmi, jedno wydarzenie, niepowodzenie sprawia, że sięgamy dna, spadamy, upadamy, niejednokrotnie łamiąc sobie coś lub nieodwracalnie tracąc fizyczną lub umysłową sprawność. Latawiec się jednak nie poddaje i po ponownym sklejeniu dalej stara się złapać wiatr i polecieć, a jak jest z ludźmi? Poddadzą się czy podniosą i będą walczyć, odmienią swój los ponownie, czy zatracą się, przyrosną niejako do ziemi?

Ten majstersztyk w wykonaniu Ilony Gołębiewskiej, jej powieść "Teatr pod Białym Latawcem" był moim pierwszym spotkaniem z autorką, ale już wiem, że nie ostatnim. Nie raz jest tak, iż już po kilku stronach książki wiemy, że to właśnie to! Tak było i w tym przypadku. Autorka porusza ważne tematy, ale robi to w tak przyjemny sposób, że już zaraz po odłożeniu lektury ma się ochotę do niej wrócić. Nawet nie po to, aby koniecznie dowiedzieć się co dalej, bo akcja powieści jest raczej spokojna, bez nagłych zwrotów akcji i brawury, lecz po to by dać się porwać i płynąć po tych słowach, chłonąć te mądrości, które autorka nam na każdym kroku przekazuje. Styl, język powieści jest ogromnie przyjemny. Cała powieść jest ciepła, domowa, sympatyczna, grzeje serce jak dobry przyjaciel. Przeczytamy w niej o przyjaźni zresztą również wiele, o zmianie człowieka na lepsze, o miłości i rodzicielskiej i partnerskiej, o relacjach międzyludzkich, o otworzeniu się na drugiego człowieka, bezinteresownej pomocy, o tym, że wszystko ma sens i dzieje się po coś. Cudo! To moje ostateczne słowo.

Kochane i kochani zdecydowanie musicie przeczytać "Teatr pod Białym Latawcem". To nie jest kolejna zwykła powieść obyczajowa typu zdrada, rozwód bądź niczym niezmącone szczęście po grób. Ta książka jest po prostu mocno przemyślana, mądra, niosąca ogrom nauki o człowieku i dla człowieka. Jestem przekonana, że porwie i zauroczy was tak samo jak i mnie.

Zachęcam, polecam, wręcz proszę - sięgnijcie po tę pozycję, która wiele zmieni w waszym myśleniu i postrzeganiu świata i drugiego czlowieka.


Moja ocena 10/10 nie... zdecydowanie 11/10!


DOROTA


Za możliwość przeczytania powieści dziękują wydawnictwu MUZA SA


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz