piątek, 16 listopada 2018

SPONSOR Tom I - K.N.Haner




Tytuł: SPONSOR Tom I
Autor: K.N. Haner
Wydawnictwo: Edtio
Rok wydania: 2018
Ilość stron: 506
ISBN: 978-83-283-3840-1

Z tej powieści nie dowiecie się gdzie znaleźć sponsora i na co da się go naciągnąć, moje drogie panie. Kochani panowie, jeśli szukacie instrukcji jak zagadać do kobiety, aby dała się namówiś na łatwy i szybki seks to...yyy..też nie te drzwi.

Owszem główny bohater Nathan, bogaty, przystojny, ponad trzydziestoletni biznesmen miewał różne przygody w swoim życiu i bywał sponsorem. To, że uważał się za rycerza na białym koniu, który przecież pomaga biednym niewiastom to swoją drogą. Na swojej drodze spotyka dużo młodszą od niego Kalinę i wiadomo co jej proponuje - w końcu jako studentka i kobieta swoje potrzeby ma, prawda? Okazuje się jednak, że Kalina nad swoje potrzeby przedkłada swoją godność, a od białego konia zdecydowanie woli swój rower, choćby i tymczasowo popsuty.

Po pół roku królewicz spotyka zapłakaną królewnę ponownie i nie może uwierzyć, że przejawia chęci niesienia jej BEZINTERESOWNEJ pomocy. Kalina, która naprawdę jest na skraju załamania, która straciła wszystko, która pod opieką ma czteroletnią siostrę, po przemyśleniu wszystkich za i przeciw decyduje się przyjąć pomoc od Nathana. Decyduje się zamieszkać z nim i budować prawdziwy związek... Nie wiem, kto był bardziej zaskoczony takim obrotem sprawy. Młodziutka i niedoświadczona nie tylko w kontaktach seksualnych ale i w relacjach damsko- męskich Kalina, czy zatwardziały przeciwnik związków, uważający się za niezdolnego kochać, sponsorujący kobiety w zamian za łatwy seks Nathan.

Nie łudźcie się jednak, że jest to historia jak z bajki. Królewicz może i zabiera Księżniczkę do zamku i otacza opieką, ale historia nie kończy się tutaj słowami "...i żyli długo i szczęśliwie". Sponsor to opowieść, owszem, o miłości, ale trudnej, słodko- gorzkiej, wystawionej na ciężkie próby. Nie jest to historia zmierzająca powoli, systematycznie pod góreczkę, aż na szczyt gdzie wszystko jest polukrowane i kończy się szczęśliwie. Jest to raczej rollercoaster emocji, zachowań i zdarzeń. Euforia na szycie w jednej sekundzie, dzięki jednemu zdarzeniu, osobie czy poprzez jeden czyn zostaje zmieciona i szybujemy w dół razem z bohaterami, by potem ponownie mozolnie wspinać się pod górkę i odbudowywać szczęście. Myślicie, że na tym koniec? Że tak jak w większości powieści obyczajowych po jednym wielkim problemie główni bohaterowie przysięgają sobie jednak miłość aż po grób i koniec historii? Nic bardziej mylnego. To co autorka robi z czytelnikiem powinno podchodzić pod jakiś paragraf i zostać zakazane. Przez kilka stron rozpływamy się nad szczęściem bohaterów, czytamy nawet coraz bardziej erotyczne sceny opisujące ich namiętne uniesienia, by po odwróceniu kartki zbierać szczękę z podłogi i bezgłośnie powtarzać (przepraszam za wyrażenie, ale inne nie przychodzi mi do głowy) WTF?

Ale wiecie co? Właśnie takie jest życie. Nie ma histori jak z bajki, nie ma idealnie szczęśliwego zakończenia, historia dwojga ludzi nie kończy się na ślubie czy ewentualnym powrocie do siebie i obiecaniu sobie, że teraz to już będzie dobrze. K.N.Haner pokazuje, że miłość jest trudna jak ch... no wiecie co, ludzie są żałośnie słabi, a jeden czyn, czasem słowo, a niekiedy ciągnąca się za nami przeszłość przekreśla wszystko. Koniec kropka - taka jest prawda, takie życie, taki lajf...

Wiele, że tak powiem, ważniejszych rozdziałów, opisujących rodzące się uczucia, ważne momenty pomiędzy Nathanem i Kaliną napisane przez autorkę zostały z perspektywy zarówno jej jak i jego. Daje nam to pełny obraz sytuacji, jednego wydarzenia widzianego z punktu zakochanej dziewczyny i nieświadomego swoich uczuć mężczyzny. Pozwala wejść w głąb historii jeszcze bardziej co było bardzo dobrym pomysłem. Całość powieści pisana w ten sposób mogłaby być nudna, ale kilka rozdziałów to genialny pomysł.

Co jeszcze znajdziemy w SPONSORZE? Emocje - prawdziwe do bólu, emocje z życia wzięte. Nie tylko szczęście, radość i miłość, ale również strach, przerażenie, załamanie, pożądanie, namiętność, pasję. Takiego kalejdoskopu uczuć nie zaznałam już dawo w żadnej powieści, a dzięki temu, że jest ona tak realna, bliska prawdziwemy życiu (nie chodzi mi tu o motyw sponsoringu, tylko właśnie tę słabość i nieidealność ludzi) była swego rodzaju odświeżeniem dla mnie podczas czytania. Polecam wam sprawdzić to na własnej skórze.

I jeszcze jedno. Autorka kończy powieść w takim momencie, że po prostu ma szczęście, że zaplanowała drugi tom. Nie zostawia się czytelnika z takimi emocjami, w takiej chwili! Jestem teraz roztrzaskana emocjonalnie. Tom drugi nie będzie przeczytany tak jak w przypadku recenzowanej właśnie części - on będzie dosłownie pożarty.


Moja ocena: 10/10

DOROTA




Za możliwość przeczytania powieści dziękuję wydawnictwu EDITIO



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz