wtorek, 4 grudnia 2018

Światła w jeziorze - Gosia Lisińska - recenzja PRZEDPREMIEROWA




Tytuł: Światła w jeziorze
Autor: Gosia Lisińska
Wydawnictwo: Inanna
Rok wydania: 2018
Ilość stron: 313
ISBN: 978-83-7995-251-9

Nie samymi świątecznymi powieściami w grudniu człowiek żyje. Każdy nawet największy wielbiciel świąt ( to ja, to ja) potrzebuje chwili oddechu od tej całej otoczki. Potrzeba czasem odskoczni, świeżego powiewu bo, koniec końców, nawet ukochane światelka i choinka przytłaczają człowieka.


A tu proszę - powieść Gosi Lisińskiej "Światła w jeziorze" wpadły w moje rączki w idealnym czasie:) Miasto Tychy czerwcową, ciepłą porą, pewna siebie, pyskata główna bohaterka, miłość w tle, pikanteria nadająca smaczku, duża dawka humoru to było dokłądnie to czego potrzebowałam ale...

No właśnie... ale. Leciutko się zawiodłam, może dlatego, że miałam większe oczekiwania? Może jednak od początku...

Karolina Wójcik to młoda, pewna siebie, ładna pracownica korpo, która cierpi na brak miłości. Właściwie od roku wzdycha do Kuby kolegi z biurka obok, ale żadne nie odezwało się do drugiego przez ten czas ani słowem... Hello? Serio? Spędzając ze sobą 8 godzin dziennie? Hmmm... Karo ma również wspaniałą rodzinę, brata, który samotnie wychowuje syna, ciekawskich rodziców, nadmiernie interesujących się życiem osobistym dzieci. 




Dzięki kilku zrządzeniom losu, przypadkom lub też może przeznaczeniu Karolina zaczyna cierpień na klęskę urodzaju. Nie dość, że Kuba zaczął zwracać na nią intensywnie uwagę to jeszcze dziewczyna, jako jedyna w firmie znająca język włoski, ma za zadanie zaopiekować się nowym pracownikiem z Mediolanu. Ale jakim pracownikiem... Tiramisu w spodniach lub Panna Cotta w koszuli - jak która woli. Roberto również szybko zwraca swoją uwagę właśnie na Karolinę.


Po jakimś czasie koło Karo znowu krąży Kuba. Ale co w takim razie z Roberto? Karolina jest rozdarta, troszkę się miota, nie wie co ma zrobić.

Czy pisane jest jej szczęśliwe zakończenie tej historii?

Powieść podobała mi się, ale nie mogę powiedzieć, że jest ona jakichś strasznie wysokich lotów. Ot, taka przyjemna historyjka roztrzepanej kobietki skaczącej z kwiatka na kwiatek i przeżywającej miłosne uniesienia. Nie doszukujmy się tutaj wielkiego przesłania na życie, morału, nauki. Powieść ma za zadanie bawić i spełnia je doskonale. Dobrze czyta się pyskate komentarze czy zabawne dialogi pomiędzy bohaterami. Pod nogami plącze się zabawny pięciolatek, pojawiajce się po drodze problemy nie są końcem świata. Lekko, szybko i przyjemnie. Dobra rozrywka, odświeżenie dla umysłu, odskocznia od cięższych lektur. 

Niemniej nie oceniam jej ani na 10, ani nawet na 9 czy 8 punktów w mojej skali. Książka dostaje 7 właśnie za swój humor, lekkość, za to, że miło spędziłam przy niej czas. Nie nakłoniła mnie jednak do jakichś większych przemyśleń, nic też zbytnio nie wniosła w moje życie dlatego "tylko" 7.


Moja ocena: 7/10


DOROTA




Za możliwość przeczytania powieści dziękuję wydawnictwo INANNA



2 komentarze:

  1. Nie rozumiem jednej rzeczy - sięga Pani po romansidło, poszukuje Pani rzeczy lekkiej, łatwej i przyjemnej i nagle obniża Pani ilość punktów, bo zabrakło Pani w lekturze głębi? To chyba coś nie tak. Moim zdaniem książka Lisińskiej jak najbardziej wpisuje się w gatunek literatury rozrywkowej. Jest napisana bardzo żywym językiem, dialogi brzmią naturalnie, humor skrzy się blaskiem, a postacie zachwycają. Nic dodać, nic ująć. To jest klasyka gatunku - tu nie ma miejsca na głębokie przemyślenia, za to jest miejsce na wartką akcję, miłosne perypetie i obowiązkowy happy end. Dla mnie 10/10 punktów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam:) Każdy ma prawo ocenić książkę tak jak czuje i tak jak mu to odpowiada - o gustach się nie dyskutuje jak to mówią. Nie twierdzę, że książka mi się nie podobała - bawiłam się przy niej dobrze, jest lekka, zabawna. A poszukując głębi nie oczekiwałam recepty na zbawianie świata, lecz jakiejkolwiek myśli, która zaprzątała by moją głowę po odłożeniu pozycji na półkę. Tutaj tak nie było - rozrywka owszem udana, ale to tyle:) Inni oczywiście mogą mieć inne odczucia i jestem jak najbardziej za tym:)
      Pozdrawiam:)

      Usuń