poniedziałek, 25 stycznia 2021

Tuż za ścianą - Louise Candlish (4/2021)

 


Tytuł: Tuż za ścianą

Autor: Louise Candkish

Wydawnictwo: MUZA SA

Rok wydania: 2020


Nie mam szczęścia do thrillerów psychologicznych,  to nie jest totalnie mój gatunek albo po prostu ten tytuł był tak niedobry, że jestem na nie. 

Tuż za ścianą to opowieść o sąsiedzkiej sielance. Renomowana ulica na przedmieściach Londynu. Sąsiedzi, którzy znają się od lat, przyjaźnią się, wspólnie pijają kawę i drinki, a nawet mają klucze do swoich domów na wszelki wypadek. Społeczność, która walczy o niedzielę bez aut na ulicy, aby dzieci mogły się na niej swobodnie bawić, która ma swoją grupę na Facebooku. I wtedy nagle pojawia się ktoś nowy. Sąsiad, który nie ma zamiaru dostosować się do panujących zasad, który będzie puszczał głośno muzykę, brudził na ulicy i reperował stare auta w ogrodzie. Nasi idealni sąsiedzi postanawiają zrobić wszystko, aby pozbyć się niechcianego przybysza i jego partnerki. Do czego niby koga posunąć się przykładni małżonkowie, matki z dziećmi, czy starsze panie?

Zdecydowanie liczyłam choć na kilka mocniejszych akcji a dostałam powieść z bardzo obficie rozwiniętym watkiem obyczajowym o przepychankach sąsiedzkich i małżeńskich problemach. Wątek psychologiczny mi się podobał pod względem przemiany bohaterów. Ze spokojnych, zamożnych i ułożonych ludzi zamienili się w podejrzliwych, wybuchowych, spiskujących, zdolnych do zdrady, agresji, kłamstw czy prób morderstwa. Te wszystkie emocje i zachowania, ta nienawiść wyszła z ukrycia przez jednego człowieka, ktory nie chciał podporządkować się wymyślonym zasadom. Może był trochę za głośny i nie pasował do innych mieszkańców, ale czy to powód wyzwalania najgorszych emocji u przykładnych obywateli?

Lektura tej powiesci dłużyła mi się bardzo, zamiast akcji były sąsiedzkie i rodzinne perypetie, a nawet jak już wydarzylo się coś zaskakującego, to później z powrotem następowało nużące dochodzenie. Czytelnika zachęca do kontynuowania jedynie chęć poznania wszystkich szczegółów i prawdy ale nawet zakończenie książki mnie rozczarowało, było jakby niekompletne.

Nie była to książka najgorsza. Doczytałam do końca i w zasadzie mnie zainteresowała, tylko tempo akcji było zbyt wolne, wątek obyczajowy zamiast kryminalnego, ale suma sumarum chce się doczytać, aby poznać odpowiedzi na nurtujące pytania. Dla mnie wyszło średnio, choć pomysł nie był najgorszy. Dla miłośników thrillerów psychologicznych książka będzie smakowitym kąskiem także sami zdecydujcie czy poświęcicie jej czas.

Moja ocena 6/10

DOROTA

Za możliwość przeczytania powieści dziękuję wydawnictwu MUZA SA 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz