piątek, 31 maja 2019

Niebezpieczne sąsiedztwo - Artur Kawka (62/2019)



Tytuł: Niebezpieczne sąsiedztwo
Autor : Artur Kawka
Ilość stron: 207
ISBN: 9788378568360

Jeśli nie wiadomo o co chodzi to zawsze, ale to zawsze chodzi o pieniądze i to przeważnie o te naprawdę duże.

Arkadiusz Zgoda to prywatny detektyw i główny bohater powieści. Podejmuje się niełatwego zlecenia, podczas którego ma wyjaśnić okoliczności śmierci policjanta i jego żony, którzy zostali staranowani przez skradzioną ciężarówkę podczas jazdy włąsnym samochodem. Wydawać by się mogło, że był to zwykły wypadek, tylko dlaczego ludzie szepczą, iż policjant musiał zginąć ponieważ odkrył coś niewygodnego... Chodzą słuchy nawet, że jego śmierć to był wyrok.

Arek podejmując się tego zadania wiedział, że nie będzie łatwo, ale postanawia odkryć prawdę za wszelką cenę. To czego się dowiaduje przechodzi nawet jego wyobrażenia. Dotychczaowe sprawy związane z niewiernymi małżonkami nijak się mają do mafii, terroryzmu, olbrzymich pieniądzy, morderstw na zlecenie, skorumpowanych policjantów, porwań, pracy pod przykrywką.

W misateczku S. rządy sprawuje rodzina Fryst. Ojciec i syn mając pieniądze, powiązania z miejscowymi władzami, notariuszami, lekarzami, sędziami, jak również z naszymi zagranicznymi sąsiadami czyli z Rosją planują kolejny interes. Pod powłoczką kulturalnych spotkań z przedstawicielami Unijnych Państw, pod przykrywką wykwintnych obiadów, delikatnych perswazji kryją się machlojki o jakich nikt nie miał pojęcia.

Książka od razu zaczyna się spektakularnie i nie zwalnia. Im dalej jest tylko lepiej. Niestety nie łatwo się w tym wszystkim połapać tak od razu, lektura zdecydowanie angażuje umysł czytelnika, który musi się skupić, aby łączyć ze sobą fakty i osoby. Wielowątkowość powieści również nie przemawia za łatwością w odbiorze, ale nie jest to lektura obyczajowa, aby czytało się ją miło, łatwo i przyjemnie. Choć nie zaprzeczam - poruszała mocne i kontrowersyjne tematy, ale czytałam ją z wypiekami na policzkach i z przyjemnością. Od wydarzeń w miejscowej dyskotece przeskakujemy nagle do Gruzji, Białorusi i Rosji, do planowanych zamachów terrorystycznych, aby zaraz znaleźć się na spotkaniu głów państw Uni Europejskiej. Huśtawka jaką zapewnia nam autor momentami buja się spokojnie by nagle wyrzucić nas wysoko w powietrze. Opadamy z wielkim szokiem i niedowierzaniem, serce bije nam niewiarygodnie szybko i zadajemy sobie tylko pytanie : Jak to możliwe?

Przyznaję się bez bicia, że początkowo nie bylam przekonana do tej lektury jako, że na codzień gustuję w innych gatunkach. Czasem warto jednak zaryzykować i skoczyć na głęboką wodę. Niebezpieczne sąsiedztwo to bardzo dobra powieść sensacyjna i thriller w jednym. Otwiera oczy na działania naszego wymiaru sprawiedliwośći, działania mafii, pokazuje skorumpowanych policjantów, sędziów, notariuszy. Podczas lektury zdajemy sobie sprawę do czego może doprowadzić żądza pieniądza, chęć wielkiego zysku i droga po trupach do celu. Tak naprawdę żyjemy sobie we włąsnych bezpiecznych domach, mając nadzieję, że głowy państw, ministrowie obrony, policja i inne służby prawidłowo wykonują swoją pracę. Oddajemy im w ręce swoje bezpieczeństwo, ufamy. A tak naprawdę istnieje ten podziemny światek, którym rządzi pieniądz, gdzie swój jest w stanie wydać swego, gdy będzie miał z tego wymierne korzyści. 

Właśnie dlatego między innymi warto przeczytać tę powieść - aby wiedzieć, że na świecie oprócz przepięknych miłości, wartościowych przyjaźni i wszelkiego rodzaju cnót istnieje jeszcze druga strona medalu. Że zawsze znajdzie się ktoś kto dla własnych korzyści postanowi poświęcić innych. Niebezpieczne sąsiedztwo zdecydowania zmusza nas do myślenia i otwiera nam oczy co uważam za ogromny plus.

Książka mocno wciągająca, niedługa, opisująca być może tylko wycinek, jedną sprawę z mafijnego świata, jedną akcję terrorystyczną ale pozwalająca zwizualizować sobie to co dzieje się na świecie. Jestem zadowolona, że miałam możliwość zapoznać się z treścią tej powieści, za co bardzo dziękuję autorowi oraz Dorocie z bloga Przeczytanki.pl.


Moja ocena 7.5/10

DOROTA



Za możliwość przeczytania powieści dziękuję autorowi Arturowi Kawce

wtorek, 28 maja 2019

Dotyk - Adrian John Kenzie (61/2019)




Tytuł: Dotyk
Autor: Adrian John Kenzie

Rok wydania:2018
Ilość stron:264
ISBN: 9780244382742

Znacie mnie już na tyle, że wiecie, iż jak czytać thriller to mroczny i krwawy, obyczajówkę to tak ,aby przeżywać z bohaterami wszystko i z nimi płakać więc jak zabieram się za erotyk to ma być tak erotyczny aby krew szybciej krążyła w żyłach...

Dotyk 
Czym jest dotyk?
Spełnieniem?
Wyzwaniem? 
A może wybawieniem....

Dla każdego jest czymś innym...
Pozwala przekazywać emocje, sprzyja budowaniu więzi, jest jednym ze zmysłów. Dotyk to naturalny antybiotyk i antydepresant. Stanowi część naszego ,,języka ciała,,.

Camila
zdradzona, zrozpaczona kobieta wyjeżdża na wakacje do Paryża, aby zapomnieć o swoim byłym i odpocząć od życia. Myślała, że wyjazd załatwi sprawę lecz jej były szybko ją odnalazł gdyż był policjantem. Wystarczyło namierzy jej komórkę. Odnalazł i potraktował ją jak najgorszą. Kiedy myślała, że to będzie jej koniec uratował ją mężczyzna, którego już parę razy spotkała lecz nigdy nie miała odwagi podejść i zagadać. 
Izabella  to pani do towarzystwa. Piękna Hiszpanka o ognistym temperamencie. Jej umiejętności były niezwykłe - znała ciało do tego stopnia, iż to ona zawsze dostawała i dawała tyle ile chciała. Postanawia zmienić swoje życie.
William jest tajemniczym, bardzo przystojnym mężczyzną. Często pisał i umawiał się z kobietami przez internet. 

Co połączy tych troje całkiem obcych sobie ludzi? Kto kogo zabierze w podróż w nieznane?

Choć mało kto się do tego przyznaje to tak naprawdę dużo osób czyta książki erotyczne. Mężczyzni oglądają filmy pornograficzne w internecie, a kobiety czytają książki. Oczywiście jeśli koleżanka o to zapyta to nie przyznajemy się za żadne skarby świata, iż taka literatura się nam podoba. Gorące romanse rozpalają zmysły. Pikantne erotyki rozbudzają pożądanie. W jakiś sposób erotyk jest jak magia, która rozbudza nasze zmysły. I nie ma w tym nic dziwnego, sex i cielesność jest normalną, ludzką rzeczą.



Autor w swojej książce zabiera czytelnika do krainy rozkoszy i nieznanych dotąd klimatów. Od początku nie owija w bawełnę, bo nikt nie lubi lizać lizaka przez papierek. Pikantne sceny powodują, że krew krąży czytelnikowi szybciej w żyłach, oddech przyspiesza, policzki zdobi rumieniec. Porusza on tematy tabu, rozbudza najbardziej skrywane namiętności, fascynuje i pobudza wyobraźnię.

Bohaterowie są dobrze wykreowani, mamy możliwość poznania każdego z nich, ich motywów, namiętności. Opisy scen erotycznych są mocne i dosadne, obficie opisane.
Książkę czyta się przede wszystkim przyjemnie, pobudza fantazję, czasami szokuje, momentami zaskakuje, ale taki jest jej urok. Wypieki na policzkach zagwarantowane. 

Podsumowując: Dotyk to powieść bardzo intrygująca, pełna erotyzmu, odważna, szokująca.

Polecam jako pikantną pozycje dla wszystkich tych, którzy znudzeni są zwykłymi prostymi opowieściami szukają nowych całkiem innych książek bez tabu. 
Choć każda książka erotyczna kojarzy nam się z Greyem, to odrazu Wam powiem że nie znajdziecie tu nic podobnego ani nawet w podobnym stylu.
Autorowi należą się ogromne brawa za odwagę , a dlaczego ? Sami sprawdźcie .



Moja ocena 9/10
MONIKA

Za możliwość przeczytania książki dziękujemy bardzo Autorowi 

czwartek, 23 maja 2019

Więcej niż pocałunek - Helen Hoang - recenzja PRZEDPREMIEROWA (60/2019)



Tytuł: Więcej niż pocałunek
Autor: Helen Hoang
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania; 2019
Ilość stron: 467
ISBN: 978-83-287-1204-1

Recenzując kilka tygodni temu trzy pierwsze rozdziały tej powieści, które bardzo mnie zaintrygowały i tak zwyczajnie spodobały mi się zupełnie nie spodziewałam się, że dostanę taką powieść! Dobra, przemyślana, wysmakowana, dopracowana, interesująca, zaskakująca, zupełnie inna od powieści obyczajowych z wątkiem erotycznym, które do tej pory czytałam.

Stella Lane cierpi na autyzm, potrafi to jednak skutecznie ukrywać. Wciąż ma problemy w kontaktach interpersonalnych, ma obsesję na punkcie swojej pracy i do przesady fascynuje się ekonometrią, bardzo często mówi coś nie zdając sobie sprawy z tego, że rani innych, ma swoje dziwne zwyczaje (toaletę poranną i wieczorną wykonuje zawsze w określonej kolejności, nosi tylko jeden rodzaj ubrań z określonego materiału), ale lata praktyki sprawiły, że gdy bardzo się postara i pamięta o kilku zasadach ludzie nie zauważają jej "defektu". 

Stella ma problemy z bliskością drugiego człowieka, nie cierpi dotyku, całowania, a jej trzy podejścia do kontaktów intymnych skończyły się katastrofą. Postanawia wynająć mężczyznę do towarzystwa, aby nauczył ją sztuki kochania. Tak właśnie dziewczyna poznaje Michaela, który pod powłoką wyluzowanego przystojniaka skrywa wrażliwego mężczyznę, z wieloma problemami, którego życie niestety nie oszczędzało. On też widzi w Stelli piękną, nieśmiałą, zafascynowaną pracą, ale nie autystyczną kobietę.

Wydawać by się mogło, że zasady są proste, Stella wymaga i płaci a Michael wykonuje swoją pracę. Wszystko jak zwykle muszą skomplikować uczucia. Między głównymi bohaterami zaczyna iskrzyć, ale jeśli czekacie na fajerwerki i sceny ostrego seksu od pierwszych stron to nie tutaj. Początek powieści i znajomości między tymi dwojga jest tak cudowny, subtelny i wysmakowany, że łapie za serducho i wywołuje delikatny uśmiech na twarzy. Nie ma kobiety, która nie chciała by tak delikatnego i cierpliwego, wyrozumiałego i jak czas pokazuje doświadczonego kochanka. Więcej niż pocałunek to pierwsza taka powieść obyczajowa z wątkami erotycznymi kiedy akcja rozwija się powoli, stopniowo, delikatnie. Nie jest to absolutnie nudne a tylko zaostrza apetyt na więcej. Co lepsze czytelnik wcale nie ma pewności, że to więcej nadejdzie bo mimo wszystko Stella posiada swoje ograniczenia, często jej zachowania zupełnie zaskakują i nas i Michaela, że nie wiadomo do czego to wszystko zmierza. Powieść staje się zupełnie nieprzewidywalna co zatrzymuje czytelnika przy niej na długo.

W grę wchodzą jeszcze tajemnice, które skrywa żigolak, niedopowiedzenia pomiędzy nim a jego klientką, dawne kochanki i prawdopodobni przyszli kochankowie. Dzieje się, tyle wam powiem! Ale jedna najważniejsza nauka, którą wyniosłam po lekturze powieści jest taka, iż niedomówienia w związku (choćby i fikcyjnym) są najgorszym złem jaki możemy sobie wyrządzić. Ona coś podejrzewa, ale nie zapyta, On nie ma dowodów, ale wie swoje... Niedopowiedzenia, nietrafione czytanie między wierszami, własne domysły i unoszenie się honorem zamiast szczera rozmowa potrafią nieźle namieszać lub w jednej chwili wszystko zburzyć.

Muszę wspomnieć jeszcze o determinacji. Jest ona wielką i potężną siłą napędową! Zarówno Stella i Michael byli ogromnie zdeterminowani, aby osiągnąć zamierzone cele. Nie poddawali się po pierwszych porażkach tylko uparcie dążyli do realizacji marzeń. Stella z całej siły, pokonując bariery psychiczne i fizyczne chciała nauczyć się jak być w związku, Michael zaś z sobie tylko znanych powodów musiał zarabiać duże pieniądze, chciał realizować się zawodowo, pragnął zatrzymać przy sobie miłość. Zachęcam was serdecznie, abyście dowiedzieli się czy ta determinacja wystarczyła im obojgu do znalezienia szczęścia i spełnienia.

Powieść jest przyjemnym grubaskiem liczącym prawie 500 stron. Zapewniam, że będziecie ogromnie żałować pod koniec powieści, że ona już się skończyła! 

Skusicie się?

Moja ocena 9/10

DOROTA


Za możliwość przeczytania powieści dziękuję wydawnictwu MUZA












środa, 22 maja 2019

Pasażer na gapę - Adrian Bednarek (59/2019)





Tytuł: Pasażer na gapę
Autor: Adrian Bednarek
Wydawnictwo: NOVAE RES
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 408
ISBN: 978-83-8147-229-6


Ucieczka ze szpitala psychiatrycznego to dopiero początek.....


Maciek trafił do szpitala psychiatrycznego po tym jak przeżył ciężką traumę, która przerysowała mu psychikę. Brał udział w napadzie, który skończył się tragicznie dla jego grupy.  Dream team postanowił zrobić skok życia i obrabować dom Marszałka. Niestety nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, że ktoś wcześniej ustawił wszystko i postanowił zakpić  sobie ze złodziejaszków. Skok skończył się tym, iż dwójka bandytów nie żyła, trzecia osoba została inwalidą a Maciek siedział w zakładzie psychiatrycznym. Zamiast wielkiej forsy dostali krew i śmierć.  Magda pomaga ukochanemu w ucieczce z psychiatryka, lecz pierwotny plan się sypie w momencie kiedy niespodziewanie w Maćka celi pojawia się nowa osoba. Nie mając innego wyjścia, para zakochanych złodziei zabiera pasażera na gapę nie zdając sobie w ogóle sprawy kim jest. Maciek myślał, że jeśli udało mu się oszukać policję, to żaden czubek nie jest mu straszny. Chęć bycia wolnym u boku ukochanej nakręcała go jeszcze bardziej. 

Karty jednak zaczyna rozdawać nowy "kolega" Konrad Mączyński. Rozpoczyna się gra, którą stawka jest życie. 
Jak niebezpieczny okaże się mężczyzna zabrany na gapę?

To jest jena z tych książek, które powodują, że krew szybciej krąży w żyłach, ciało przeszywa chłód a oderwanie się od powieśći jest wręcz niemożliwe.
Jak wiecie już z moich wcześniejszych recenzji jestem fanką krwawych zbrodni, psychologicznych gierek i uwielbiam zabójców zabijających z zimną krwią. Może nie chciałabym mieć z nimi do czynienia, ale w powieści uwielbiam ten stan kiedy autor zabiera mnie na przejażdżkę w najmroczniejsze zakamarki ludzkiej duszy, przeraża i pozostawia we mnie ślad na długo po przeczytaniu książki.

Miłość popycha ludzi do bardzo irracjonalnych czynów. WIększość ludzi jest zdolna zabić w obronie własnej, w obronie swojego dziecka czy rodziny. Jesteśmy zdolni do zabójstwa, mamy prawo się bronić, ale co jeśli znajdziemy się w sytuacji, w której to nienawiść popycha do zbrodni.
Konrad był zwykłym człowiekiem, mężem i ojcem. Wystarczyła tylko jedna informacja, aby cała miłość do ukochanych osób została zastąpiona żądzą zemsty. Jak bardzo potrafi być okrutny człowiek podczas amoku? Zabójstwa jakich dokonał mężczyzna przekroczyły wszelkie możliwe granice. 


Warto wspomnieć również o Magdzie i Maćku. Idealny przykład tego jak niewłaściwe towarzystwo i problemy rodzinne niszczą młodych i mądrych ludzi. Ich miłość do siebie była wszystkim co mieli. Byli zdolni do wszystkiego byle być razem. 




Pasażer na gapę to znakomity thriller, napisany na najwyższym poziomie, który niesamowicie zaskakuje, przeraża czytelnika, a pełne brutalności opisy zbrodni nie pozwolą spać spokojnie. Długo szukałam tak bardzo realistycznych i krwawych opisów, po których wyobraźnia od razu działa jakby czytelnik brał udział w zabójstwie lub oględzinach miejsca przestępstwa.
Autor szokuje, zaskakuje, zachwyca, serwuje prawdziwą ucztę czytelniczą. Nie ukrywa szczegółów ale dawkuje je powoli lecz konkretnie.

Bardzo realistyczni bohaterzy, różnorodność charakterów oraz krótkie rozdziały sprawiły, że przez powieść mknie się niczym piorun. Biorąc książkę do ręki dowiecie się jak daleko może posunąć się człowiek i jak mroczny może być! 
Jesteście na to gotowi?

Dla mnie to objawienie na rynku mrocznych powieści i jeden z najlepszych autorów. Ja przepadłam i zdecydowanie muszę nadrobić resztę powieści Adriana Bednarka, ponieważ to autor, który nie owija bawełnę opisując krwawe zbrodnie. Pisze on tak jak lubię i do mnie przemawia idealnie.

Moja ocena 11/10

MONIKA

Za możliwość przeczytania powieści dziękuję wydawnictwu Novae Res
                           

poniedziałek, 20 maja 2019

Jeszcze się kiedyś spotkamy - Magdalena Witkiewicz (58/2019)


Tytuł: Jeszcze się kiedyś spotkamy
Autor: Magdalena Witkiewicz
Wydawnictwo: FILIA
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 500
ISBN: 978-83-8075-682-3

Magdalena Witkiewicz napisała powieść inspirowaną losami swojej rodziny. Jej babcia od czasów II wojny światowej czekała na dziadka autorki, który poszedł na front walczyć. Już sama ta wiedza łąpie za serducho i sprawia, że ma się ochotę poznać tę historię.

Większa część historii osadzona jest w czasach II wojny światowej w Grudziądzu i okolicznych wsiach. Młoda dziewczyna Aniela posiada ukochanego Franciszka, oddanych przyjaciół - Janka, żydowską dziewczynę Rachelę, Joachima, który był Niemcem. Można powiedzieć, że podczas wojny takie zestawienie nie miało prawa istnieć, a jednak ich przyjaźń była niezwykła. Wojna sprawiła jednak, iż wszystko się posypało. Chłopcy poszli na front, Joachim wstąpił do niemieckiej policji,  ludzie ginęli, rodziny się rozsypywały. Miłość jednak potrafiła istnieć nawet w tak ciężkich czasach. Aniela i Franciszek wzięli skromny, wojenny ślub, wkrótce potem poczęli dziecko. Niestety przyszło się im rozstać i odtąd kobieta miała czekać na ukochanego... W końcu powiedział: Jeszcze się kiedyś spotkamy...Tylko ile można czekać, rok, dwa, dziesięć czy jeszcze więcej? Czy warto? Czy jeszcze jest nadzieja? 


Czasy przeszłe w powieści przeplatają się z czasami teraźniejszymi, w których główną bohaterką jest Justyna, wnuczka Adeli. Jej losy w dużym stopniu przypominają losy babki. Justyny chłopak wyjechał do Stanów Zjednoczonych a dziewczyna również czekała i czekałą...i czekała... Magdalena Witkiewicz pisząc taką powieść chciała zwrócić uwagę czytelnika na to, że losy i przeżycia naszych przodków mają na nas ogromny wpływ. Nieświadomie powielamy ich decyzje, zdarzenia, przeszłość wpływa na nas bardziej niż myślimy. 

Autorka przyznaje, że pisanie tej konkretnej powieści wyczerpało ją fizycznie i emocjonalnie. Wcale się nie dziwię ponieważ pisanie o wojnie to czasochłonne i emocjonalne zadanie. Wielkie uznanie za to, jaki research przeprowadziła pisarka na potrzeby powieści. Oprócz dawnych nazw ulic, miejsc pracy, działań wojennych zgadza się nawet tytuł filmu granego w kinie w tamtym okresie. Wojna zaś, czy się o niej mówi, pisze czy też czyta wzbudza zawsze jedne i te same emocje. Wzrusza, przeraża, zdumiewa, nieprzyjemnie zaskakuje. Po lekturze takiej powieści jak Jeszcze się kiedyś spotkamy człowiek docenia każdą sekundę życia, cieszy się z tego co ma, że budzi się codziennie rano w wolnym i bezpiecznym kraju, w pachnącej pościeli z kimś bliskim u boku. Czytanie o prześladowaniach, śmierci na froncie, zaginięciach, zdradach dokonywanych przez przyjaciół jest ogromnie przygnębiające, ale z powieści dowiedziałam się więcej o historii własnego kraju niż na lekcjach w szkole. Doceniam ogromnie taką lekturę, która łączy przyjemne z pożytecznym. 

Nie zrażajcie się jednak do książki po przeczytaniu wcześniejszego akapitu ponieważ powieść ta nie jest dołująca ani zbyt smutna. Historia o II wojnie światowej przelata się z losami grupki przyjaciół w tym okresie. Ukazane tutaj są różne odcienie miłości, nadzieja na lepsze jutro, śluby i porody, kwiaty wciąż kwitną w ogródkach a niebo przybiera czasem różowy kolor. Powieść trzyma również ogromnie w napięciu i oczekiwaniu na to co będzie dalej i jak skończy się cała historia a nawet dwie - Adeli i Justyny. Ponadto nawet po odłożeniu pozostaje w głowie i sprawia, że nasze myśli się kotłują zamiast płynąć spokojnie. 

Losy Adeli i Justyny uczą nas, że warto brać życie takie jakim jest, silna i prawdziwa miłość to nasza siła, z którą jesteśmy w stanie przetrwać wszystko, lepsze jutro kiedyś nadejdzie i... Jeszcze się kiedyś spotkamy!

Ogromnie dobra powieść Magdaleny Witkiewicz, zupełnie inna niż wszystkie, która długo w niej dojrzewała, a kiedy już powstała wzrusza, zachwyca, daje do myślenia, uczy. Apeluję, aby nie przechodzić obok niej obojętnie.

Moja ocena 10/10

DOROTA



Za możliwość przeczytania powieści dziękuję wydawnictwu FILIA



sobota, 18 maja 2019

Wyspa wspomnień - Dorota Milli (57/2019)



Tytuł: Wyspa wspomnień
Autor: Dorota Milli
Wydawnictwo: FILIA
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 433
ISBN: 978-83-8075-684-7


Jak dobrze wiecie z bloga i postów na naszej stronie uwielbiam twórczość Doroty Milli. Jest to autorka pięknych i pogodnych powieści. Tym razem mnie bardzo zaskoczyła, gdyż książka jest zupełnie inna niż te wszystkie, które czytałam do tej pory. 

Liliana wraz z dwiema przyjaciółkami obiecały sobie pewnego dnia, że za dziesięć lat ponownie spotkają się wszystkie na wyspie, która to była w młodości ich ucieczką przed całym światem. Dla pełnych marzeń nastolatek stała odległa, bezludna i spokojna wyspa, ich azyl, o którym świat zapomniał. Do czasu....
Lili dotrzymuje słowa i wraca do miejsca wypełnionego jest radosnymi, ale i mrocznymi wspomnieniami z przeszłości, które ciągle powracają w snach. Kobieta miała nadzieję, że podczas słonecznego lata nad Bałtykiem w Dziwnowie, uda się jej zajrzeć w głąb siebie, że pozwoli sobie na wnikliwą analizę przeszłości, która wracała do kobiety jak bumerang.
Wspólnie z Wiki, najlepszą przyjaciółką, nowo poznanym, intrygującym Natanem- synem prokuratora oraz przystojnym policjantem szukają rozwiązania starej zbrodni, gdyż każdy z tej czwórki chce raz na zawsze zamknąć drzwi do przeszłości i powitać nową przyszłość. 

Czy Lili wkońcu uda się pozbyć demonów przeszłości? 
Czy pragnienie spełnienia marzeń okaże się początkiem pięknego uczucia?

Czasami dziwnie splatają się ludzkie losy. Wiki i Liliana to najlepsze przyjaciółki z domu dziecka. Choć tak różne od siebie to dopełniały się fantastycznie. Jedna buntowniczka od zawsze, szybko wybuchała i bardzo długo osiągała na powrót spokój, odważna i charakterna. Druga zaś spokojna, wycofana, opanowana i bardzo skryta. Miały tylko siebie i swoją przyjaźń. Ostatnia noc poprzedzająca wyjazd i opuszczenie domu dziecka była tą, która do teraz je prześladowała.

Dla Lili przyjazd nad morze miał być rozliczeniem się z przeszłością, ostatecznie jej zamkniecie i odpuszczenie win. Poszukiwała prawdy i zrozumienia, zwłaszcza dla postępowania swoich bliskich, którzy ja porzucili. Nie spodziewała się, iż nie tylko ona tego potrzebowała. Wiki, Natan oraz Edwin, starszy aspirant, również chcieli poznać prawdę i raz na zawsze rozliczyć się z przeszłości. Połączyła ich wspólna, dawna, niewyjaśniona sprawa.

Autorka fantastycznie wykreowała swoich bohaterów, mamy do czynienia z taką mieszanką różnych charakterów, że nie sposób się z nimi nudzić. Zaskakują, wzruszają, bawią a wogóle nie irytują - brawa:)
Wyspa wspomnień to pełna zagadek powieść, w której przeszłość splata się z teraźniejszością. Jest to książka o przyjaźni tak silnej jak więzy krwi, potrzebie miłości, akceptacji samego siebie, marzeniach, porzuceniu, które mimo upływu czasu ciągle przypominało o bólu, smutku i tęsknocie. 
Wątek kryminalny i zbrodnia sprzed lat nadaje całej powieści smaczku, nie pozwala się nudzić, scala wszystko w dobrą całość.
Poruszony temat o  domu dziecka jest bardzo ciekawy i potrzebny w dzisiejszych czasach. Mamy możliwość zrozumienia co czuje dziecko, a potem dorosła osoba, która zostaje porzucona.


Historia ta przypomina o takich wartościach jak rodzina i marzenia.
Często ludzie stawiają większy nacisk na pracę i karierę skazując tym najważniejsze osoby w swoim życiu na samotność i cierpienie. 
Książka dodatkowo rozbudza apetyt więc podczas czytania warto mieć coś słodkiego pod ręką a to wszystko za sprawą kucharza Marcina z restauracji "Kotwica".

Dla mnie książki Doroty Milli działają jak akumulator, ładują mnie zawsze pozytywną energią, motywują i zmuszają do zmian oraz dążenia do realizacji swoich marzeń i celów.

Dodam tylko, że Wyspa wspomnień to pierwszy tom z planowanej przez Dorotę Milli serii, która będzie zawierać trzy tomy. Skusicie się? Jak polecam i już wyczekuję kontynuacji. 


Za możliwość przeczytania książki dziękujemy bardzo wydawnictwu FILIA
                                                        

Moja ocena 10/10
MONIKA



poniedziałek, 13 maja 2019

Podaruj mi jutro - Ilona Gołębiewska - recenzja PRZEDPREMIEROWA (56/2019)




Tytuł: Podaruj mi jutro
Autor: Ilona Gołębiewska
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 480
ISBN: 9788328710481

Ilona Gołębiewska oddaje nam do czytelniczych rąk powieść, w której znajdziemy wszystko! Przeczytamy o starym dworze na Lipowym Wzgórzu, o atakującej znienacka chorobie, o utraconej nagle miłości, rodzinnych tajemnicach, działaniach wojennych, niesnaskach między sąsiadami, chowanej urazie, o kłótniach między pokoleniami w rodzinie, o sztuce przez duże S. Jestem pewna, że każdy znajdzie w tej książce coś dla siebie! 

Światowej sławy malarka Aniela Horczyńska musiała przejść długą drogę, aby ponad 200- letni dwór na Lipowym Wzgórzu mieszczący się w Lipowczanach na Podlasiu po wojnie znów wrócił w ręce jej rodziny. Niestety jej ojciec zmarł zanim tego doczekał, ale córka przyrzekła mu, że zaopiekuje się rodzinną posiadłością. Mimo, że Aniela ma wokół siebie wielu życzliwych i oddanych przyjaciół to jej życie nie jest takie kolorowe. Choć minęło kilka dekad ona wciąż rozmyśla  o Witku, swojej pierwszej miłości, która nagle się skończyła z powodu tajemniczego zniknięcia chłopaka. Sąsiad Gajowicz oskarża ojca Horczyńskiej o zdradę, w wyniku której oddział partyzancki został zamordowany przez Niemców podczas drugiej wojny światowej. Przyjaciółka zmaga się z ciężką chorobą, córka Sabina ma do matki wielki żal i nie odzywa się do niej, a wnuczki Klara i Liliana są zajęte swoimi sprawami. Aniela miota się, nie wie gdzie jest jej miejsce w życiu, nie ma zupełnie pojęcia czy dziedzictwo rodzinne okaże się dla niej przekleństwem czy błogosławieństwem.

Gdy sprawy zaczynają się układać i w dworze powstaje pensjonat dla turystów, gdy Aniela otwiera Akademię Sztuk Anielskich, która w swoim programie będzie miała i warsztaty malarskie, warsztaty z batiku (malowanie woskiem na płótnie), warsztaty fotograficzne, na jaw wychodzą skrzętnie skrywane sekrety, zostają odnalezione tajemnicze podziemne korytarze, a kobieta zdaje sobie sprawę, że chyba nigdy nie dowie się prawdy o przeszłości i nie oczyści imienia ojca, który uwarzany jest przez sąsiada za zdrajcę. 

Autorka doskonale zdaje sobie sprawę jak zaciekawić czytelnika, aby nie mógł odlożyć książki nawet na moment. Przyznam się szczerze, że obawiałam się, że zawieje tutaj nudą - jakiś stary dwór, wtrącenia z wojny, podstarzali bohaterowie... Nic bardziej mylnego! Ilona oddała tak przepięknie klimat dworu, jego pomieszczeń, atmosferę serdeczności i bliskości jaka tam panuje oraz opisała okolicę tak jak nie zrobił by tego najlepszy marketingowiec w broszurze z biura turystycznego. Kwitnące lipy - symbol Lipowego Wzgórza i wyroby jakie można z nich przyrządzać przekonały mnie ostatecznie do tego, iż nie dość, że mnie to nie nudzi to jeszcze miałabym ochotę sama się tam wybrać. A tak a propos to czy wiedzieliście, że z kwiatów lipy można przygotować miód, nalewkę, cherbatę ale i dżem?

Informacje o wojnie nie są suche, nie czytamy tutaj nudnych faktów tylko dowiadujemy się o życiu prawdziwych ludzi, o ich staraniach się, aby przeżyć, o konsekwencjach ich czynów - uwielbiam dowiadywać się o historii w tak zwanym między czasie. To samo jest z chorobą. Niby kilka wtrąconych zdań a dają czytelnikowi do myślenia - i to jest ogromny plus, takie zwracanie uwagi czytelnika na sprawy ważne. Coś robione mimochodem a może pomóc wielu z nas.

Bohaterowie... Ich ilość na początku mnie lekko przytłoczyła, ale gdy już rozeznamy się kto jest kim ich różnorodność zachwyca. Aniela Horczyńska i jej sąsiad Gajowicz są osobami już starszymi, tak samo jak przyjaciółki Anieli, pojawiają się młodzi bohaterowie, jedni dumni i wyniośli, inni żywiołowi i pełni pasji, jeszcze inni z problemami i swoimi tajemnicami. Każdy wnosi powiew świeżości a wszyscy pokazują nam, że pomimo dzielących ludzi różnic i rozbieżności charakterów trzeba chcieć się dogadać, a wtedy to jak najbardziej będzie możliwe.

Podaruj mi jutro pokaże człowiekowi, że nie należy nigdy się poddawać, warto czekać i na miłość i na przyjaźń. Przebaczenie i zrozumienie jest możliwe nawet po kilkudziesięciu latach, a chowając urazy z przeszłości krzywdzimy tym tylko i wyłącznie samych siebie. Dowiemy się też, że czasem trzeba przejść długą drogę, aby dopiero pod koniec życia znaleźć swoje miejsce na ziemi, lecz gdy tak się stanie oddamy się mu całym sercem. Ja dla samej siebie między wierszami znalazłam naukę, aby kochać siebie, uśmiechać się do siebie codziennie w lustrze, otaczać się szczerymi i godnymi zaufania ludźmi, pielęgnować w sobie pasję i spełniać marzenia, nie rozdrapywać przeszłości ale patrzeć jasno w przyszłość! 

Bardzo jestem ciekawa czego ta książka nauczy was, bo że warto ją przeczytać i ja z całego serca polecam tego chyba już dodawać nie muszę, prawda?

Moja ocena: 10/10

DOROTA


Za możliwość przeczytania powieści dziękuję wydawnictwu MUZA SA




piątek, 10 maja 2019

Kalendarz z dziewuchami - Ada Johnson (55/2019)




Tytuł: Kalendarz z dziewuchami
Autor: Ada Johnson
Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 512
ISBN: 978-83-8116-5853


Adę poznajemy w dniu jej ślubu. Jest szczęśliwą panną młodą, która poślubiła angielskiego mężczyznę zwanego Rośkiem, zakochanego w niej po uszy. Tego magicznego dnia kobieta dostaje dziwny list, którego treść nie do końca jest jasna. Tajemniczy nadawca, który podpisuje się inicjałami A.M przesyła kolejne listy oraz prezent nie pozwalający Adzie spać spokojnie. 

Nie tylko główna bohaterka wykazuje spore zainteresowanie całą tą sytuacją, jej dziewuchy również są ogromnie zaciekawione tajemniczymi przesyłkami. Kim jednak są tytułowe dziewyuchy? Nikim innym jak wyjątkowymi kobietami w życiu Ady, jej najlepszymi przyjaciółkami, prawie siostrami. Mimo, iż na co dzień wszystkie mieszkają w czterech różnych krajach, to kontaktują się codziennie, wykorzystując wszystkie zdobycze technologii. Wspólnie debatują nad tym kto stoi za listami otrzymywanymi przez Adę oraz nad tym czy Rosiem może czuć się zagrożony.

Kalendarz z dziewuchami to bardzo dobry debiut Ady Johnson. To zdecydowanie książka od kobiety dla kobiet. Jedna z tych opowieści, która odpręża, ciekawi, zaskakuje a podczas lektury pojawia się uśmiech, który nie schodzi z twarzy nawet po skończeniu czytania i daje siłę do działania. Opowieść nie tylko skupia się na życiu głównej bohaterki ale również na reszcie fantastycznych babeczek- każda z nich jest inna, ma inne problemy, inne marzenia, pasje. Zwariowane, postrzelone, charakterne kobietki, które co chwilę pakują się w jakieś tarapaty lub sytuacje dostarczające czytelnikowi powodów do niekontrolowanych salw śmiechu.

Autorka swoją powieścią udowadnia, że prawdziwa przyjaźń istnieje. Wszystkie dziewuchy z kalendarza próbują poradzić sobie ze swoimi problemami, a przy tym wspierają się w każdej życiowej sytuacji. Kiedy tylko jedna z nich traci grunt pod nogami, natychmiast wkraczają przyjaciółki, gotowe przezwyciężyć góry problemów i uciążliwych przeszkód. Nie ważne, że każda mieszka na innym krańcu urokliwej Polski, Irlandii, Anglii czy Sardynii. Cięty język, dialogi, riposty to tylko garstka tego co znajdziecie w książce - ubaw gwarantowany.

Bardzo mi się podobała historia w tle o pięknej prawdziwej miłości, rozłące, zdradzie i wybaczeniu. Wciągająca opowieść, przy której można uronić łzę, o dramatycznej miłości, która miała miejsce na szkockiej wyspie. 

Książka ta była dla mnie niesamowitą odskocznią od codzienności. Przezabawna, przesympatyczna, bawi i rozczula. Jest to powieść lekka, ale pokazuje że jak bardzo się czegoś chce to wszystko jest możliwe. Bardzo ciepła i chwyta za serce. Opowiada o kobietach takich jak ja czy ty. O słabościach, powodzeniach i tym czego potrzebuje każdy człowiek czyli o miłości i przyjaźni. Bohaterki od razu staly się moimi przyjaciółkami, nie pogardziłabym za nic taką paczką dziewuch. Doskonale podniosły mnie na duchu, poprawiły zły nastrój, dodały energii i chęci do działania. 

Podsumowując Kalendarz z dziewuchami będzie idealną lekturą na popołudniowe majowe, czerwcowe wieczory na huśtawce czy kocyku. Mi osobiście marzyłby się hamak, ale to może kiedyś:) Oderwijcie się na chwilkę od rzeczywistości i chodźcie poznać dziewuchy skoro tak serdecznie zapraszają!

Moja ocena 9/10


MONIKA



Z możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie autorce Adzie Johnson


niedziela, 5 maja 2019

Dzisiaj należy do mnie - Agnieszka Dydycz (54/2019)



Tytuł: Dzisiaj należy do mnie
Autor: Agnieszka Dydycz
Wydawnictwo: Muza. SA
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 475
ISBN: 978-83-287-1180-8

Dzisiaj należy do mnie już za mną i mam mieszane uczucia. Dostałam zupełnie co innego niż się spodziewałam, niż sugerował opis z tyłu okładki. Tak najbardziej to przemówiła do mnie najbardziej właśnie sama okładka i sugestywny tytuł. Opis sugerował, że będzie to opowiaść o nowych początkach, sile miłości i przyjaźni... Owszem była, ale zawierała też o wiele więcej.

Agnieszka Dydycz przedstawiła nam historię życia Kamili, a w zasadzie Kamy. Poznajemy kobietę w młodym wieku, która studiuje i poznaje coraz więcej języków obcych. Ma do tego talent i jest to jej pasją, a kilka lat później Kama otwiera własne biuro tłumaczeń, które zdobywa światową renomę. Niewątpliwie jest to bardzo inteligentna i obyta kobieta. W międzyczasie jednak przeczytamy o coraz to nowych mężczyznach, pewnej beztrosce w zakochiwaniu się w nich i dość szybkich zakonczeniach związków. Kamila sama nie wie czego chce, dopiera szuka swojego miejsca na ziemii. 

Początek książki nie przypadł mi do gustu. Kama działała mi na nerwy jej infantylnością i zachowaniami nastolatki, coraz to nowa praca, inny mężczyzna. Na szczęście reszta powieści broni się. Idziemy przez nie zawsze spokojne i szczęśliwe życie Kamy, ale jednak już ustabilizowane i rzeczywiśćie obfitujące w miłość, przyjaźń, satysfakcjonującą pracę i podróże, ale i stratę, ból, rozterki, nieszczęścia. I sama w sobie ta historia byłaby dla czytelnika ciekawa, miła i dość przyjemna z interesującymi wnioskami dla nas, ale autorka dokłada nam coś jeszcze. 

Okazuje się, że Kama posiada starą duszę... Nawiedzają ją sny z czasów wojny, Indian, rebelii w Paryżu... Poznajemy w ten sposób Marka, który razem ze swoją żoną przemierza Amerykę, aby założyć nową osadę, Teodozję, której udaje się uciec przed spaleniem na stosie gdy została oskarżona za bycie czarownicą oraz Sophie Madelaine, służącą, która ratuje swoją panią i ucieka z plądrowanego Paryża do wuja na wieś. Pół książki zastanawiałam się po co historia Kamy przeplatana jest losami tych bohaterów. Już jej historia sama w sobie zaczęła się robić interesująca, a tu jeszcze jakieś sny z przeszłości. Rozwiązanie tej zagadki w końcu przyszło i wtedy książka nabrała dla mnie większego sensu.

Kama śniła o Marku, Teodozji i Sophie Madeleine ponieważ jedna dusza, przedstawiona jako skupisko energii, które nie ginie w przyrodzie wędrowała od jednego do drugiego. Teraz jest u Kamy, ale ona zachowała wspomnienia z czasów kiedy dusza była u innych osób. Na początku podczas czytania myślałam sobie co tutaj się dzieje? O co w tym chodzi, choć wiem, że jest to fikcja literacka to po co to wszystko? Ale jak się okazało Kama miała ze swoimi poprzednikami bardzo wiele wspólnego. Cechy charakteru takie jak odwaga, upartość, dążenie do celu, wewnętrzne przekonanie, że ze wszystkim sobie poradzą, ale i ich historie momentami się pokrywały, wszyscy wytrwale poszukiwali swojego miejsca na ziemi, szczęścia, zrozumienia. Sny nawiedzające Kamę nie raz dawały jej dużo do myślenia, pomagały jej w najtrudniejszych momentach życia, były jednak po coś! 

Choć początek był nieco chotyczny i krótkie epizody z życia głównej bohaterki przeplatały się z jakimiś snami z innej epoki to jednak finalnie całość łączy się ze sobą spójnie, odnajdujemy w tym wszystkim sens i równowagę. Nawet ten motyw z wędrującymi duszami zaczął do mnie przemawiać. W pewnym momencie zaś powieść tak wciąga, chcemy poznać zakończenie nie jednej ale tak jakby czterech historii, że trudno ją odłożyć! To jest duży plus.

Powieść jest specyficzna, ale nie spisuję jej na straty. Zdecydowanie wiele można z niej wynieść i się nauczyć a to zawsze jest dla mnie ważne. Przeszłość, złe wydarzenia, porażki należą do zamierzchłych czasów. Wiadomo, że czasem boli, lały się łzy ale nie warto zbyt długo rozpamiętywać złych rzeczy. Zdecydowanie lepiej jest żyć teraźniejszośćią! Dobrze, że jesteśmy teraz szczęśliwi, przeszłość minęła a przyszłość i tak nie wiemy co przyniesie dlaczego więc tracić czas na zamartwianie się? Każdy koniec jest początkiem czegoś nowego i tego powinniśmy się trzymać. Każde wydarzenie czy napotkana po drodze osoba, nawet taka, która tylko przemyka przez nasze życie coś w nie wnosi, pozostawia po sobie, czasem diametralnie go zmienia. Z każdej lekcji życia należy wyciągnąć wnioski i z podniesioną głową iść odważnie naprzód, tak aby bilans smutków i uśmiechów wyhodził jednak na plus dla tych drugich!

Narracja prowadzona w powieści jest pierwszosobowa, świat widzimy oczami głównej bohaterki Kamy. Początkowe jej zachowania, komentarze i odzywki młodej studentki z czasem przestają irytować gdy kobieta dorasta i gdy życie ją doświadcza. Ona zresztą też sama zaczyna lepiej rozumieć co się z nią dzieje, dlaczego w najmniej oczekiwanych momentach nawiedzają ją sny i wspomnienia z przeszłości. Inni bohaterowie dają się również polubić, a już całkowicie moim sercem zawładnął jeden z przyjaciół Kamili - Kot, zdrobniale od Konstanty. Człowiek wykształcony, skłonny do kompromisów, szczery, oddany, pomocny, życzliwy, nie lubiący się kłócić tylko racjonalnie podchodzący do problemów, opanowany. O jej, mogłabym tak wymiwniać długo, ale on zdecydowanie zrobił na mnie ogromnie pozytywne wrażenie.

Suma sumarum Dzisiaj należy do mnie oceniam jako udaną powieść autorki. Nie jest cukierkowa, raczej to słodko-gorzkie klimaty. Nie jest też szczególnie łatwa w odbiorze, ale za to wnosi do naszego życia wiele cennych rzeczy, które możemy przełożyć do naszego codziennego życia. 

Mam nadzieję, że nabierzecie na nią ochoty jeśli lubicie w powieści szczyptę magii, informacje historyczne delikatnie przemycane między wierszami, ciekawych bohaterów i słowa do przemyślenia w swojej glowie już po skończeniu lektury.

Moja ocena: 7.5/10

DOROTA



Za możliwość przeczytania powieści dziękuję wydawnictwu MUZA












środa, 1 maja 2019

Szczęście na wyciągnięcie ręki - Agnieszka Krawczyk (53/2019)




Tytuł: Szczęscie na wyciągniecie ręki
Autor: Agnieszka Krawczyk
Wydawnictwo: FILIA
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 506
ISBN: 978-83-8075-672-4

Ogromnie żałuję, że przeczytałam tę powieść! Może sprecyzuję to bardziej- ubolewam nad tym, że już skończyłam ją czytać, ponieważ dla mnie mogłaby liczyć drugie tyle stron a i tak byłoby mi mało. Ogromnie zżyłam się z bohaterami powieści tym bardziej, że Szczęście na wyciągnięcie ręki to już trzeci tom sagi Uśmiech losu.

Recenzje wcześniejszych tomów możecie przeczytać tutaj: KAMIENICA POD SZCZĘŚLIWĄ GWIAZDĄDOBRE UCZYNKI.

Mieszkańcy krakowskiego osiedla Dębniki, a dokładniej mieszkańcy Kamienicy pod Szcześliwą Gwiazdą dostają od tajemniczego właściciela budynku zadanie do wykonania. Każdy z nich musi spełnić w ciągu dwóch lat dobry uczynek, ale taki odmieniający kompletnie życie wykonawcy oraz drugiego człowieka. W zamian za to lokatorzy doataną mieszkania, które obecnie zajmują w kamienicy na wlasność bez dodatkowych kosztów. Jak z tym zadaniem poradzi sobie Helena Werde której życie po raz kolejny wywraca się do góry nogami kiedy na jaw wychodzą skrywane dotąd rodzinne tajemnice? A co z jej matką, siostrą i siostrzenicą? Czy samotna matka bliźniąt podoła zadaniu? Może lepsze będzie bezdzietne małżeństwo lub starsza pani Klara? A czy najbardziej sceptyczny, arogancki i zadufany w sobie Jacek z parteru ma jakiekolwiek szanse na spełnienie dobtrego uczynku kiedy widzi on tylko cubek włąsnego nosa?


Życie plecie losy ludzkie w różny sposób. Koleje losu są nie do przewidzenia i tak samo było w przypadku naszych bohaterów. To jak potoczyło się ich życie wzbudza momentami zachwyt, kiedy indziej smutek, może rozczarowanie ale i radość. Okazuje się, że dobro rodzi dobro tak jak w przypadku idei dobrych uczynków. Jeden powoduje następny a co najlepsze osoby wykonujące dany czyn wcale nie uważają tego za coś wielkiego. Twierdzą, że ten czyn się nie nadaje ponieważ jest to normalny ludzki odruch i tyle. I właśnie o coś takiego chodziło naszemu donatorowi - aby ludzie zmienili się wewnętrznie, zaczęli dobro dawać innym bez postrzegania tego jako coś wielkiego, ale raczej naturalnego i normalnego. 

Powieść opisuje ludzkie, sąsiedzkie relacje, ale w tak mądry, dojrzały sposób, że czytając delektujemy się każdym słowem. Autorka napisała wiele dialogów pomiędzy bohaterami, ale poruszają oni sprawy tak ważne, mówiąc o tym w tak piękny sposób, że nie można nad tym przejść obojętnie. Przeczytamy o radzeniu sobie z chorobą, o żalu do rodziny skrywającej tajemnice, o radzeniu sobie z przeszłością i patrzeniu jasno w przyszłość, o traktowaniu ludzi z szacunkiem i nie ocenianiu ich po pozorach, o nie wtrącaniu się w życie innych osób za wszelką cenę, o wielkiej sile przyjaźni oraz miłośći. Podczas lektury obserwujemy wielką przemianę każdego z bohaterów osobno i daje to nadzieję na to, że wszystko jest możliwe, że dobre serce, nawet tymczasowo oszronione lodem bije tam w klatce żywe i gorące, gotowe oddać się drugiemu człowiekowi. Powieść wyzwala w czytelniku takie pokłądy empatii, zrozumienia i wielkiego dobra o jakich wcześniej nie miał nawet pojęcia. I jak to z książką bywa trzyma czytelnika w napięciu, odkrywa przed nami tajemnice, zaskakuje nas co chwilę na nowo! Nie nudzimy się czytając mimo jej spokojnego wydźwięku.


Podczas lektury każdym słowem należy się delektować, nie można jej czytać w pośpiechu. Traktując ją z namaszczeniem mamy wielką okazję, aby wynieść z niej dla nas samych wiele wartościowych rzeczy, rad i wskazówek co do relacji w rodzinie, w sąsiedztwie, w małżenstwie. Uwielbiam książki, które tak dużo mi dają. Po których skończeniu odczuwam spokój i czuję płynące pod palcami dobro. Taka właśnie jest Szczęście na wyciągnięcie ręki.

A o samym szczęściu pisząc powiem tylko tyle, że bardzo często ono naprawdę jest niedaleko nas. Warto wyjść poza strefę własnego komfortu, otworzyć się na to co los nam daje, ponieważ wszystko jest po coś. Każde doświadczenie uczy nas czegoś wartościowego, lecz tylko od nas zależy jaką lekcję z tego wyciągniemy. Szczęście puka do nas nieśmiało i być może cichutko lecz musimy mieć odwagę wyciągnąć po nie tą rękę. Droga do tego szczęścia jest być może i kręta, radość przeplata się ze łzami, ale wszystko ma swój czas, potrzeba nam tylko odwagi i nadziei!

Kończąc dodam tylko tyle, iż nie miałabym nic przeciwko, aby mieszkać w tak urokliwym miejscu jakie przedstawiła nam pani Agnieszka w swojej powieści. Ogród sąsiedzki wspólny dla trzech kamienic i otwarty dla gości? Fundacja pomagająca dzieciom po sąsiedzku? Sąsiedzi gotowi zawsze pomóć w potrzebie, odwiedzający się nawzajem, prowadzący szczere rozmowy? Bajka, ale może gdzieś istnieje faktycznie takie miejsce? Może jest na wyciągnięcie ręki? Poszukam...



Trzeci tom sagi Uśmiech losu jest ostatnim. Żałuję, ale tak musi być, że kiedyś przychodzi czas rozstać się z polubionymi bohaterami. Zawsze jednak można wracać do nich w wolnej chwili do czego was ogromnie zachęcam. Proszę wręcz- sięgnijcie po wszystkie trzy tomy sagi, nie zawiedziecie się!


Moja ocena: 10/10

DOROTA



Za możliwość przeczytania powieści dziękuję wydawnictwu FILIA