niedziela, 1 kwietnia 2018

Awaria małżeńska - Magdalena Witkiewicz, Natasza Socha


Tytuł: Awaria małżeńska
Autor: Magdalena Witkiewicz, Natasza Socha
Wydawnictwo: FILIA
Ilość stron: 371
ISBN: 978-83-8075-065-4


FENOMENALNA! Na tym mogłabym zakończyć, jednak czuje się zobowiązana powiedzieć wam dlaczego:)

Dawno nie czytałam tak dobrej książki, tak lekkiej, sympatycznej, radosnej, życiowej, prawdziwej. Wybuchałam śmiechem niezliczoną ilość razy, nie zliczę ile sytuacji jest wyjętych jakby z mojego życia, z domu. Prawdziwe sytuacje, opowiedziane i pokazane z lekką przesadą, czasem i kpiną... Ale czy na pewno? Same musicie ocenić. Ja jestem po prostu zauroczona książką, która wyszła spod pióra tego niesamowitego duetu autorskiego.

Awaria małżeńska- pierwsze skojarzenie? Zdrada, separacja, rozwód, kłótnie... No w końcu jak na awarię przystało coś trafił szlag i trzeba wymienić prawda? Skoro wymieniamy rzeczy, przedmioty, które ulegają awariom to czemu by nie męża? Ale awaria może być mała, drobna, niepozorna. Może dopiero z czasem urosnąć do olbrzymich rozmiarów. Awaria zacząć się może nie od zdrady, ale na przykład od rozjechania na jezdni kota ;) Jeśli zaś chodzi o wymianę sprzętów (osób?) po awarii, to może by tak jednak spróbować naprawiać, a nie od razu wyrzucać i wymieniać na nowsze modele?

Lecz ja tu plotę, a dalej nie wiadomo o co chodzi. Jaka w końcu ta awaria małżeńska? Jeśli nie wiadomo o co chodzi to na pewno chodzi o mężczyzn. Wyobraźcie sobie więc taką sytuację - dwa domy, dwa małżeństwa, na każde małżeństwo parka dzieci. I jak to w życiu- praca, obowiązki, zabieganie. To teraz uwaga, uwaga- pewnego dnia dwie obce sobie kobiety, matki i żony w jednym, ulegają wypadkowi jadąc autobusem. Justyna łamie nogę, Ewelina bark. Ich życiu i zdrowiu nie zagraża większe niebezpieczeństwo, czego nie mogą powiedzieć o sobie ich mężowie - Mateusz i Sebastian, którzy nagle muszą podołać roli tymczasowych samotnych ojców. Muszą przejąć obowiązki domowe, rodzicielskie oraz wypełniać swoje dotychczasowe obowiązki zawodowe. Nic trudnego? Kobiety robią tak przecież od zawsze i to codziennie, więc ojcowie sobie poradzą. W końcu to ich gospodarstwo domowe, ich własne dzieci... A no właśnie...

Tylko dlaczego po czwartku jest sobota? Kto zapomniał o piątku? Dlaczego tak trudno przypomnieć sobie adres szkoły dziecka, o klasie nie wspomnę? Co to jest wywiadówka? Dlaczego gotowanie krupniku jest takie trudne? Jak się usypia Furbiego? Po co prasować skarpetki? Czy mus czekoladowy koniecznie trzeba robić samemu? Czy prace konkursowe do szkoły są dodatkowe czy jednak obowiązkowe? Czym interesują się dzieci? Dlaczego one ciągle się kłócą? Na te i inne pytania musieli odpowiedzieć sobie samotni ojcowie, którzy dotychczas wracali ze swoich prac bardzo późno, zawsze zmęczeni. Woleli telewizor bądź siłownię niż pomoc w domu i zainteresowanie się dziećmi. Czy podczas rekonwalescencji Justyny i Eweliny coś się zmienia?

Mężczyźni dochodzą do wniosku, że zbyt mało znają swoje dzieci. Starają się to zmienić. Odkrywają uroki jesiennych spacerów, wykonywania prac plastycznych, uczenia się piosenek, a nawet robienia na drutach. Dowiadują się, że pranie samo się nie pierze i nie rozwiesza, brudne naczynia nie lewitują do zlewu, jedzenie z McDonalda szybko się nudzi, nikt nie przynosi zakupów do domu, a w szkole zadają dzieciom stanowczo za dużo zadań domowych.

Kobiety podczas pobytu w szpitalu nie tylko się ze sobą zaprzyjaźniają, ale mają też czas na dokładnie przeanalizowanie swoich małżeństw. Początkowo przeklinają na wszystkich facetów, którzy nie pomagają, nie starają się, szukają w żonach sprzątaczek i służących. Po pewnym czasie odkrywają jednak, że nie dość, że ich mężowie dobrze sobie radzą to jeszcze zaczyna się im podobać rola panów domu. Justyna i Ewelina szukają przyczyny i niechętnie przyznają, że wina była po części w nich samych.

Zostaw, ja to zrobię lepiej/szybciej/ładniej.
Zanim ty się za coś zabierzesz, to wolę to zrobić sama.
Nie będę cię milion razy prosić...Jak nie to nie.

Brzmi znajomo? Nie jest czasem nawet w naszych domach, że my po prostu nie pozwalamy mężom nam pomagać. Może ci biedni mężczyźni nawet by i chcieli, ale zostają przez nas spacyfikowani, ich pomoc jest okraszana nieprzychylnym komentarzem co prowadzi do stopniowego wycofywania się z domowych obowiązków. Powinno tak być?

Jak już wspominałam, ta pełna ciepła, pogody, życiowa powieść idealnie obrazuje życie niejednej rodziny. Bardzo łatwo na jej stronach odnajdujemy samych siebie. Wpadki mężczyzn sprawiały, że wybuchałam śmiechem. Rozważania kobiet nas same zmuszają do refleksji.
Awaria małżeńska- książka, która absolutnie trzeba przeczytać!

Taka moja prośba na koniec - Mężczyźni dbajcie o swoje żony, o dzieci, o całe rodzinne ognisko. A wy Kobietki pozwólcie o siebie zadbać, choćby i mężczyzna domowy ogień próbował rozpalać za pomocą drewnianych patyków. Następnym zaś razem obok paleniska połóżcie zapalniczkę i rozkoszujcie się wspólnie ciepłem :D 

Moja ocena: 10/10

DOROTA


Kilka słów o autorkach:

Magdalena Witkiewicz- o tej autorce kilka słów już było przy okazji recenzji Opowieści niewiernej (https://obydwiezaczytane.blogspot.com/2018/03/opowiesc-niewiernej-magdalena-witkiewicz.html).
Dodać tylko można, że absolutnie każda powieść pani Magdaleny warta jest przeczytania. Oto kilka z propozycji: Po prostu bądź, Cześć, co słychać?, Czereśnie zawsze muszą być dwie, Ósmy cud świata.

Natasza Socha- polska dziennikarka, felietonistka i autorka, urodzona w Poznaniu. Twórczości literackiej oddaje się w niewielkiej niemieckiej wsi. Mężatka, matka dwójki dzieci i miłośniczka zwierząt - sama posiada psa. Oprócz pisania (Macocha, Ketchup, Maminsynek, Cicha 5) ilustruje też książki dla dzieci. Lubi jeździectwo oraz malarstwo, którym sama się zajmuje. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz