środa, 16 stycznia 2019

Mój piękny syn - David Sheff - Recenzja PREMIEROWA (4/2019)



Tytuł: Mój piękny syn
Autor: David Sheff
Wydawnictwo: Poradnia K
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 448
ISBN:978-83-6600-517-4


Nakładem wydawnictwa Poradnia K 16 stycznia 2019 roku ukażą się dwie powieści, właściwie pamiętniki/ autobiografie przedstawiające prawdziwą historię uzależnienia od metamfetaminy oraz walki z tym nałogiem. Możemy przeczytać o tym z perspektywy ojca, a także zobaczymy historię opowiedzianą przez uzależnionego syna.

Co więcej, 4 stycznia do kin trafił również film na podstawie tych książek.

Mój piękny syn to szczera do bólu, prawdziwa historia ojca walczącego o swojego syna, który uzależnił się od najgorszego z możliwych narkotyków jakim jest metamfetamina. Narracja jest prowadzona pierwszoosobowo, David, autor i ojciec opowiada całą hostorię ze swojej perspektywy.


Nic od małego był chłopcem niezwykłym. Życzliwym, uprzejmym, pomocnym. Kochał naukę i szkołę, występował w teatrze, pisał felietony, które były czesto nagradzane, pracował w gazetce szkolnej, surfował, pływał, dużo czytał, słuchał muzyki, interesował się polityką. Miał zdolności przywódcze, był lubiany przez rówieśników i ich rodziców. Co zatem poszło nie tak w jego życiu? Wiadomo, rozwód rodziców w dzieciństwie nie jest dla dziecka najlepszy, ale mimo to Nic miał dwa kochające domy, z partnerami rodziców i przyrodnim rodzeństwem. Czy to bunt wieku nastoletniego? Chęć poznania tego co nowe? Namowa innych? Niewykryta depresja? Wina rodziców?

Na te pytania nieustannie próbuje odpowiedzieć sobie ojciec Nica, który za wszelką cenę stara się najpierw zrozumieć przyczynę a potem rozwiązać problem uzależnienia swojego syna. Poświęca ogromne pieniądze na terapie i ośrodki odwykowe, spotyka się ze wszystkimi możliwymi terapeutami i psychologami, sam wyszukuje wszelkich informacji na tematy uzależnień i samego narkotyku. Robi co w jego mocy, aby jego ukochany syn wyszedł z uzależnienia. Obwinia siebie, swój rozwód, zaniedbanie, przeoczenie, ale...

"Jednak osoby uzależnione nie wyciągają tych problemów dlatego, że chcą oczyścić atmosferę albo z nadzieją, że uda się zaleczyć jakieś stare rany. Wyciągają je jedynie po to, aby wzbudzić u innych poczucie winy, używając go jako narzędzia, za pomocą którego mogą manipulować ludżmi, żeby móc kontynuować swoje uzależnienie."

Dostaje też mnóstwo rad od przyjaciół typu: Wyrzuć chłopaka z domu, odetnij go od gotówki, zostaw na pastwę losu... Inni są bardziej pomocni i pomagają szukać specjalistów, lub też dzielą się swoimi doświadczeniami.




Historia Nica i jego ojca poruszyła mnie do głębi. Sama jestem rodzicem, zrobiłabym wszystko dla swoich dzieci dlatego świetnie rozumiem wszystkie emocje, uczucia jakie kierowały Davidem. W książce ukazana jest wielka siła rodzicielskiej miłości, ogromne poświęcenie dla swojego dziecka, wpływ jaki uzależnienie ma na całą rodzinę, młodsze rodzeństwo, relacje między małżonkami.

Mój piękny syn nie jest powieścią obyczajową, nie jest przeznaczona dla hmmm...rozrywki. Jest to pamiętnik, autobiografia z elementami naukowymi gdyż David szczegółowo opisuje spotkania z psychologami i psychiatrami. Opowiada o różnego rodzaju terapiach, o historii powstania metamfetaminy, a także o jej działaniu na człowieka, jego mózg, efektach zdrowotnych i osobowościowych.

"...mówi drżącym szeptem, odsłaniając dwa samotne zęby przedtrzonowe: "Straciłem większość zębów. Mam dziury w płucach". Trzęsącymi się rękami podnosi swój T-shirt i odsłania pokryty wrzodami, zapadnięty brzuch. "To gówno się nie goi. Pluję krwią. Wypluwam kawałki żołądka. Boli mnie przez cały czas". - powiedział na terapii mężczyzna od 7 lat uzależniony od mety.


Polecam ogromnie! Nie jest to lektura łatwa, niektóre treści szokują, może obrzydzają, ale w dzisiejszych czasach takie książki są ogromnie potrzebne. Jak sam autor mówi, podzielił się swoimi przejściami po to, aby pomagać innym z tym samym problemem, a najlepiej, aby zapobiec uzależnieniom w przyszłości. W dzisiajszych czasach, kiedy niestety narkotyki są coraz łatwiej dostępne, kiedy zazwyczaj dzieciaki zaczynają od "trawki" twierdząc, że palenie maruhuany to nic takiego rodzic musi znać niepokojące symptomy, objawy, zachowania swojego dziecka. I ta lektura zdecydowanie w tym pomaga i otwiera oczy.

Jestem poruszona jej treścią, ważnym przekazem, odwagą Davida Sheffa do tak szczerych wyznań i nie owijania w bawełnę. Otworzyła mi oczy na wiele spraw, i oby nie musiała, ale jeśli... to kiedyś w prszyszłości dzięki niej może zareaguję odpowiednio wcześnie...

Z całą pewnością sięgnę jeszcze po tą samą historię opowiedzianą z perspektywy Nica, choć tam z pewnością drastycznych szczegółów będzie więcej.

Moja ocena: 10/10

DOROTA


Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu PORADNIA K.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz